Aaron Alexis, który w poniedziałek zastrzelił 12 osób w kompleksie militarnym w Waszyngtonie, zanim sam zginął, miał różne zaburzenia psychiczne, łącznie z paranoją. Słyszał głosy w swojej głowie i cierpiał na zaburzenia snu. Od sierpnia był leczony z powodu problemów psychicznych.
Marynarka wojenna USA nie uznała go jednak za niezdolnego psychicznie, co pozbawiłoby go certyfikatu bezpieczeństwa, który posiadał z czasów, gdy w latach 2007–2011 był rezerwistą. Zamachowiec bez problemu wjechał na teren Navy Yard. Wykonywał wraz czterema innymi osobami pracę dla jednego z podwykonawców, zajmując się konserwacją wewnętrznej sieci komputerowej bazy. Zatrudniająca go firma The Experts wykonywała w bazie zlecenie dla Hewlett-Packard Enterprise Services.
Zabójca skorzystał m.in. z takiego samego półautomatycznego karabinu bojowego AR-15, który wykorzystano w ubiegłym roku podczas masakry w szkole podstawowej w Newtown (zginęło wówczas 28 osób, w tym 20 dzieci). Niemal natychmiast odezwały się głosy wzywające do zwiększenia kontroli broni w USA. Prezydent Barack Obama wezwał Kongres do podjęcia działań, które pomogłyby zapobiec podobnym masakrom w przyszłości. Mimo że ostatnia tragedia zdarzyła się zaledwie kilka kilometrów od Białego Domu, Obama nie wystąpił tym razem z żadną konkretną propozycją. Wcześniejsze inicjatywy prezydenta w celu zaostrzenia kontroli nad bronią ugrzęzły w izbie niższej Kongresu.
Odezwali się jednak aktywiści z organizacji walczących o kontrolę broni – Mayors Against Illegal Guns oraz Brady Campaign to Prevent Gun Violence. Dan Gross z tej ostatniej grupy przyznał jednak, że po doświadczeniach z Newtown, które najwyraźniej nie poruszyły w wystarczającym stopniu polityków, niewiele da się zrobić. „Żadna tragedia – nieważne jak przejmująca – nie doprowadzi do poprowadzenia konsekwentnej polityki, która pozwoliłaby na wprowadzenie zmian”.
W mediach pojawili się także zwolennicy szerokiego dostępu do broni palnej, którzy tłumaczyli, że w Navy Yard doszło do jednorazowego incydentu. Służby śledcze, media oraz miliony Amerykanów szukają motywów działania zamachowca w jego przeszłości. Alexis, który zginął w wyniku wymiany strzałów z policją, był „pojedynczą i jedyną osobą odpowiedzialną” za atak – zapewniała podczas nocnej konferencji prasowej Cathy Lanier, szefowa waszyngtońskiej policji. Burmistrz miasta Vincent Gray zapewniał z kolei, że nie ma żadnych wskazówek, że do doszło do aktu terroryzmu, podobnego do masakry z 2009 roku, kiedy nawrócony na islam dżihadysta Nidal Hasan zabił w bazie wojskowej 13 osób, a ponad 30 ranił.