Zabójczy przykład zza Renu

Angela Merkel zgadza się na pensję minimalną. I to na poziomie, który zrujnował francuski rynek pracy.

Publikacja: 25.11.2013 09:00

Co czwarty pracownik w landach wschodnich otrzyma podwyżkę dzięki wprowadzeniu pensji minimalnej. Na

Co czwarty pracownik w landach wschodnich otrzyma podwyżkę dzięki wprowadzeniu pensji minimalnej. Na zdjęciu zakład produkcji instrumentów muzycznych w Halle

Foto: AFP, Hendrik Schmidt Hendrik Schmidt

Kanclerz stawiała opór przez przeszło trzy miesiące. W końcu jednak uległa naciskom lewicowej SPD, bez której nie jest w stanie utworzyć nowego rządu.

– Muszę zgodzić się na rzeczy, które zwalczałam w kampanii wyborczej. Bez tego nie da się zbudować koalicji rządzącej – oświadczyła pani kanclerz.

Po wrześniowych wyborach do Bundestagu z parlamentu wypadli posłowie liberalnej FDP, dotychczasowego koalicjanta chadeków. Pozostały natomiast partie, które opowiadają się za wzmocnieniem zabezpieczeń socjalnych: SPD, Zieloni i postkomunistyczna Die Linke. W praktyce Merkel może szukać porozumienia tylko z socjaldemokratami. Ci jednak stawiają twarde warunki, wśród których najważniejsze jest wprowadzenie pensji minimalnej w Republice Federalnej. Ma ona wynieść 8,5 euro/godzinę. To więcej, niż zarabia dziś 12 proc. pracowników w zachodnich landach i 25 proc. w landach wschodnich.

–To błąd. W perspektywie roku-dwóch popyt w Niemczech wzrośnie, na czym skorzysta gospodarka. Jednak potem przedsiębiorcy zaczną zwalniać część pracowników, aby zrekompensować wyższe pensje pozostałych – ostrzega w rozmowie z „Rz" Ansgar Belke, profesor ekonomii na Uniwersytecie w Duisburgu.

Z analizy Deutsche Banku wynika, że z powodu pensji minimalnej liczba bezrobotnych wzrośnie o 450 tys. do miliona osób.

– Pensja minimalna spowoduje, że niemieckie towary będą droższe, co przełoży się na wolniejszy wzrost gospodarki. Przebudzenie będzie bardzo bolesne – mówi agencji Reutera Hans-Werner Sinn, prezes najbardziej prestiżowego niemieckiego instytutu gospodarczego Ifo z Monachium.

– W krajach skandynawskich podobnie jak w Niemczech wprowadzenie pensji minimalnej nie było potrzebne, bo tu są silne związki zawodowe, które skutecznie negocjują umowy zbiorowe. To jest krok w złym kierunku – potwierdza w rozmowie z „Rz" Anders Alsund, ekspert waszyngtońskiego Petersen Institute for International Economics.

Stawka ustalona w Niemczech będzie odpowiadała około 6 tys. zł miesięcznie, wielokrotnie więcej niż w Polsce (1,6 tys. zł/miesięcznie). Będzie także wyższa o 45 proc. niż w USA i zdecydowanie bardziej atrakcyjna niż w Hiszpanii i innych krajach południa Europy.

– Spodziewam się, że znaczna część firm usługowych przeniesie się z landów wschodnich na drugą stronę Odry, do Polski – uważa Ansgar Belke.

Wiadomość wcale nie musi jednak być korzystna dla naszego kraju. Eksperci ostrzegają bowiem, że postulaty SPD tak naprawdę oznaczają częściowe cofnięcie reform przeprowadzonych przez rząd kanclerza Schroedera przed 10 laty. A to właśnie dzięki nim Republika Federalna nie tylko stała się motorem rozwoju Unii, ale zdołała także obniżyć bezrobocie do 5,2 proc. To prawie dwa razy mniej niż we Francji, gdzie obowiązują sztywne regulacje rynku pracy i szczodra osłona socjalna, w tym pensja minimalna wynosząca 9,43 euro/godzinę.

Francuskie władze, które od lat wytykały „nieuczciwą" konkurencję ze strony wschodniego sąsiada, przyjęły z zadowoleniem ustępstwo Merkel.

– To sygnał większej współpracy w sprawie polityki gospodarczej w Europie – uznał minister finansów Francji Pierre Moscovici. Jego zdaniem Niemcy powinny stworzyć warunki dla szybszego wzrostu krajów południa Europy poprzez zwiększenie popytu wewnętrznego.

Pensja minimalna to jednak niejedyne ustępstwo, na jakie w negocjacjach z SPD skłania się Merkel. Na 12 postulatów zgłoszonych przez socjaldemokratów kanclerz wstępnie zgodziła się w mniejszym lub większym stopniu na 10, w tym zwiększenie wydatków na infrastrukturę i pomoc dla matek. Niemieckie media szacują, że przekłada się to już na ok. 50 mld euro rocznie dodatkowych wydatków państwa.

– Merkel tak naprawdę wymusiła tylko jedno ważne ustępstwo na SPD: rezygnację z uwspólnotowienia długu w Unii poprzez ustanowienie euroobligacji – uważa profesor Belke.

Socjaldemokraci, dla których poparcie stopniało z 41 proc. w 1998 r. do 25 proc. obecnie, są przekonani, że bez twardego stawiania swoich racji zostaną zepchnięci na margines, jak to się stało z liberalną FDP.

Jednak prezes potężnej konfederacji niemieckich pracodawców BDA Ingo Kramer uważa, że w dłuższej perspektywie za błędną strategię zapłacą wszyscy, także SPD.

– Nie łudźmy się: bezrobotny, który od wielu lat nie pracował, nie zostanie zatrudniony za 8,5 euro/godzinę. Bezrobocie wzrośnie, a socjaldemokraci poniosą tego konsekwencje tak samo, jak to dziś się dzieje z francuskimi socjalistami – ostrzega.

Kanclerz stawiała opór przez przeszło trzy miesiące. W końcu jednak uległa naciskom lewicowej SPD, bez której nie jest w stanie utworzyć nowego rządu.

– Muszę zgodzić się na rzeczy, które zwalczałam w kampanii wyborczej. Bez tego nie da się zbudować koalicji rządzącej – oświadczyła pani kanclerz.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021