Herman van Rompuy i Jose-Manuel Barroso są znani w Brukseli z mowy-trawy bo zawsze pozostają na poziomie ogólników aby nie narażac się któremuś z 28 państw, które reprezentują. Jednak w piątek przewodniczący Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej użyli w Wilnie niezwykle twardego języka pod adresem Kremla.
-Czas ograniczonej suwerenności się skończył. Kiedy podpisujemy umowę handlową z Kanadą nie pytamy trzeci kraj (w domyśle USA – red.) o zdanie – oświadczył Barroso pytany o to, czy zaakceptuje pomysł unijno-rosyjsko-ukraińskich negocjacji, jaki wysunął Janukowycz. I dodał: wiemy, jak bardzo zwykli Ukraińcy czują się Europejczykami! Nie opuścimy ich.
- To jest moment na odważne decyzje, na przełamanie presji z zewnątrz. Naciskom Rosji nie wolno ulegac - apelował z kolei do Ukraińców Rompuy. – To nie jest proces wymierzony przeciw komukolwiek ale mający promowac demokrację i prawa człowieka. No chyba, że ten ktoś nie podziela tych wartości – dodał ironicznie.
Dalia Grybauskaite, prezydent Litwy, która w tym półroczu stoi na czele Wspólnoty, sprawy ujęła jeszcze dosadniej.
- Poddana podobnej presji Litwa potrafiła stawic Rosji czoła. Powoływanie się na naciski Moskwy to tylko pretekst, którym zasłania się Janukowycz – oświadczyła.