Jednodniową wizytę w Warszawie Siergieja Ławrowa poprzedziło opublikowanie w miniony weekend przez „Bild" informacji o rozmieszczeniu w obwodzie kaliningradzkim rakiet krótkiego zasięgu Iskander, być może zaopatrzonych w ładunki atomowe. Doniesień niemieckiej gazety nie zdementowały władze w Moskwie.
– Pojawienie się informacji o rozmieszczeniu iskanderów właśnie w tym momencie nie jest przypadkowe. To zapewne część działań osłonowo-odstraszających w związku z sytuacją na Ukrainie. Sygnał, abyśmy nie pchali się na teren, który Rosjanie uważają za swój. Tak też było w przeszłości, gdy Polska jak dziś była aktywna na kierunku wschodnim – mówi „Rz" doradca ds. zagranicznych prezydenta prof. Roman Kuźniar.
Eksport rośnie piorunem
„Sankcje" Kremla wobec naszego kraju mogłyby pójść znacznie dalej. W październiku 2005 Moskwa wprowadziła embargo na import polskiego mięsa zaraz pod dojściu do władzy PiS. Podobne restrykcje byłyby dziś dla Polski jeszcze bardziej dotkliwe, bo Rosja stała się naszym drugim, po UE, partnerem handlowym, a polski eksport na rynek rosyjski (9,1 mld USD w pierwszych dziesięciu miesiącach tego roku) rośnie w tempie 10 proc.
Polski nie da się już izolować
Dlaczego Kreml nie chce więc zaostrzać polityki wobec Warszawy?
– Ważnym elementem napięć między Rosją a Unią Europejską i samą Polską był program Partnerstwa Wschodniego. Rosja czuje się w tym obszarze zwycięzcą i uważa, że w nadchodzących miesiącach jej fundamentalne interesy nie będą zagrożone – mówi „Rz" Adam Eberhardt, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.