- Stworzyliśmy całodobowy sztab operacyjny, gdzie nasze służby specjalne czuwają nad sytuacją wspólnie z innymi zagranicznymi służbami z różnych państw świata – oświadczył prezydent Rosji Władimir Putin, który wczoraj rozpoczął swoją roboczą wizytę w olimpijskim Soczi. – Jestem wdzięczny naszym zagranicznym kolegom za aktywną współpracę w tym kierunku – podkreślił Putin. Prezydent Rosji nie wymienił jednak krajów, które weszły w skład sztabu operacyjnego. Wiadomo, że swoją pomoc Rosjanom wcześniej zaoferowały Stany Zjednoczone. Na początku stycznia szef FBI James Comey potwierdził na łamach gazety "The Washington Post", że do Soczi zostało wysłanych kilkudziesięciu agentów, którzy wspólnie z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa będą monitorowały sytuację podczas igrzysk.
W rozmowie z dziennikarzami Władimir Putin zapewnił, że bezpieczeństwo turystów i sportowców jest dla organizatorów olimpiady na pierwszym miejscu. – By zapewnić bezpieczeństwo w trakcie imprezy, do Soczi przybyło ponad 40 tys. policjantów, wojskowych i funkcjonariuszy służb specjalnych – mówił rosyjski prezydent. Przypomniał jednak, że ataki terrorystyczne podczas imprez sportowych zdarzały się również w państwach zachodnich. Jako przykład podał zeszłoroczny zamach podczas maratonu w Bostonie, w wyniku którego zginęły trzy osoby, a ponad 260 zostało rannych. Wspomniał także o zamachach w Londynie w 2005 roku, do których doszło w dzień po decyzji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o organizacji w brytyjskiej stolicy Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Zginęły wtedy 52 osoby, a co najmniej 700 zostało rannych.
Podczas swego pobytu w Soczi Putin zamierza spotkać się z czołowymi politykami, którzy przybędą na olimpiadę z innych państw. – Jest to dobra okazja by spotkać się i porozmawiać w spokojnej atmosferze – powiedział Putin. Z udziału w imprezach towarzyszących Igrzyskom Olimpijskim w Soczi zrezygnowali prezydenci Gruzji, Francji, Estonii, Litwy, Niemiec, USA i Mołdawii. Towarzystwa rosyjskiemu prezydentowi dotrzymają za to przywódcy dawnych republik radzieckich. W lożach VIP-owskich obok prezydenta Rosji prawdopodobnie usiądzie białoruski prezydent Aleksandr Łukaszenko, który znany jest ze swojej miłości do hokeja. Kilka tygodni temu wspólnie z Putinem wypróbował on nawet lodowisko, które będzie służyło olimpijczykom. Do Soczi przybędzie również prezydent pogrążonej w protestach Ukrainy Wiktor Janukowycz. Z nim rosyjski prezydent spotka się już w piątek.
Od 7 lutego na Soczi zostaną nałożone surowe ograniczenia. Do miasta będą mogły wjeżdżać tylko i wyłącznie samochody z tamtejszą rejestracją. By udać się na zimowe igrzyska chętni muszą uzyskać tzw. „paszport kibica", który z powodu powszechnych kontroli przez FSB Rosji został określony jako „ausweis kibica". W trakcie igrzysk zostanie również wprowadzony zakaz protestów i manifestacji. W tym celu zostały wyznaczone specjalne strefy, z których prawdopodobnie skorzystają przeciwnicy rosyjskiego prezydenta. Nie będzie to jednak takie proste, ponieważ wielu liderom opozycji odmówiono przepustek na igrzyska.
Surowe ograniczenia mają jednak swoje uzasadnienia. Od października ubiegłego roku na Kaukazie w wyniku ataków terrorystycznych zginęło już w sumie 45 osób. Według rosyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych działa tam ponad 600. uzbrojonych bojowników, zgromadzonych w 40 ugrupowaniach. Jeden z liderów tych grup Doku Umarow pół roku temu zaapelował do swoich zwolenników w całej Rosji, aby na wszelkie sposoby nie dopuścili do zimowej olimpiady w Soczi. O śmierci Umarowa poinformował na początku stycznia Ramzan Kadyrow, kontrolowany przez Kreml prezydent Czeczenii. Tymczasem, oficjalne władze w Moskwie nie potwierdziły tych informacji.