Sojusz przeciw Katarowi

Prozachodnie państwa arabskie są skonfliktowane jak nigdy dotąd. Cieszyć się może Iran.

Publikacja: 10.03.2014 01:19

Jeszcze wszyscy razem i z podobnymi poglądami na sytuację na Bliskim Wschodzie. Przywódcy krajów Rad

Jeszcze wszyscy razem i z podobnymi poglądami na sytuację na Bliskim Wschodzie. Przywódcy krajów Rady Współpracy Zatoki Perskiej na szczycie w stolicy Bahrajnu, Manamie, w grudniu 2012 roku.

Foto: AFP

Polityka wspierania islamistów za granicą skończyła się dla małego, ale bardzo bogatego Kataru najpoważniejszym konfliktem z większymi krajami arabskimi pod wodzą Arabii Saudyjskiej. Jej zdaniem to zresztą nie islamiści, ale terroryści.

Na razie konflikt doprowadził do odwołania ambasadorów czterech państw arabskich ze stolicy Kataru Dauhy, ostrej wymiany zdań i symbolicznych gestów – takich jak porzucenie pracy w katarskiej telewizji przez sportowych dziennikarzy pochodzących ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). Ale, jak spekulują media znad Zatoki Perskiej, może się skończyć na izolacji Kataru, łącznie z zamknięciem mu granicy (z Arabią Saudyjską) i przestrzeni powietrznej.

Zwolennicy marszałka

Arabskie monarchie poróżnił stosunek do organizacji islamistycznych, które urosły w siłę po rewolucjach na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce, oraz do Iranu. I doprowadził do umocnienia się sojuszu skupionego wokół Arabii Saudyjskiej, którą oprócz trzech państw znad Zatoki poparł jeszcze najludniejszy kraj arabski – Egipt.

Można go nazwać sojuszem przeciwników rewolucyjnych zmian w regionie i zwolenników silnej władzy opartej na armii, takiej jak ta, która obaliła w zeszłym roku wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego prezydenta Egiptu Mohameda Mursiego.

– Jedynym krajem, który zyska na rozłamie wśród monarchii Zatoki Perskiej, jest Iran – uważa brytyjski ekspert Michael Stephens, cytowany przez „New York Times". Państwa Zatoki wspierały dotychczas rebeliantów dążących do obalenia syryjskiego dyktatora Baszara Asada i uważały szyicki Iran (w konflikcie syryjskim stojący po stronie Asada) za swojego wielkiego wroga.

Katar, podobnie jak Zachód, uznał jednak, że z Iranem można szukać porozumienia, co dla Arabii Saudyjskiej jest nie do przyjęcia. Saudyjczycy uważają, że prowadzone przez Zachód negocjacje z Teheranem o wstrzymaniu irańskiego programu nuklearnego są zagrożeniem dla bezpieczeństwa w regionie Zatoki Perskiej.

Działania Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników mają wpływ na układ sił w wielu państwach Bliskiego Wschodu.  Oprócz Zachodu i oczywiście Kataru traci Turcja, która również popierała Bractwo Muzułmańskie w Egipcie.

Na dodatek saudyjskie MSW opublikowało pod koniec tygodnia listę organizacji terrorystycznych. Znalazło się na niej również egipskie Bractwo Muzułmańskie, które wcześniej za terrorystyczne uznały nowe władze w Egipcie. Poza tym są tam najbardziej ostatnio widoczni w wojnie przeciwko Baszarowi Asadowi skrajni islamiści z Frontu An-Nusra i Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu oraz działający w Jemenie, przy południowo-zachodniej granicy Arabii Saudyjskiej, szyicki ruch Hutich (wspierany przez Teheran).

Jakby tego wszystkiego było mało, w sobotę odezwał się też premier Iraku (szyita) Nuri al-Maliki. W wywiadzie dla telewizji francuskiej oskarżył państwa Zatoki (w tym Katar) o wypowiedzenie wojny jego krajowi. – Atakują Irak poprzez Syrię, gdzie wspierają terrorystów – powiedział.

„Solidarność arabska"

Zaczęło się w środę, gdy trzy monarchie znad Zatoki, Arabia Saudyjska, ZEA i Bahrajn, zapowiedziały, że ich ambasadorowie opuszczą trzecią z nich, najbogatszą (w przeliczeniu na mieszkańca) – Katar. Te cztery kraje plus Oman i Kuwejt, które nie zabrały głosu w sprawie konfliktu, tworzą Radę Współpracy Zatoki Perskiej (angielski skrót GCC). Prozachodnia organizacja arabskich monarchii powstała w 1981 roku, sześć państw do współpracy skłonił lęk przed Iranem, w którym dwa lata wcześniej rewolucja islamska obaliła szacha, i przed zapatrzoną w wydarzenia w Iranie mniejszość szyicką (w wypadku Bahrajnu – większość).

Oficjalnym powodem odwołania ambasadorów było niepodpisanie przez Katar paktu o wstrzymaniu się przed ingerencją w wewnętrzne sprawy innych krajów GCC. Katar miał się nie godzić na wspólne „chronienie bezpieczeństwa i stabilności" – jak sugerowały media w Rijadzie.

– Część państw członkowskich GCC chce zmusić Katar do prowadzenia polityki, która nie ma nic wspólnego z Zatoką Perską, z Arabią Saudyjską, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi czy Bahrajnem. Tak naprawdę chodzi o Sisiego ?– powiedział katarskiej telewizji Al-Dżazira Naser bin Hamad al-Chalifa, były ambasador Kataru w Waszyngtonie, dodając, że ich decyzja o wycofaniu ambasadorów to „wielki błąd".

Wspomniany Sisi, czyli marszałek polny Abdel Fatah as-Sisi, to najważniejszy człowiek w Egipcie, zapewne już niedługo prezydent tego kraju. To on obalił na początku lipca ubiegłego roku Mohameda Mursiego i rozpoczął brutalną akcję rozliczeń z rządzącym dotychczas Bractwem Muzułmańskim – tysiące jego przywódców i aktywistów trafiło do więzień, a setki zwolenników zginęło w czasie demonstracji i starć.

Katar wspierał miliardami dolarów władze Bractwa Muzułmańskiego, a odsunięcie od władzy Mursiego nazwał zamachem stanu. – Nigdy nie będziemy popierali reżimu, który zabija swoich obywateli – stwierdził Naser bin Hamad al-Chalifa.

Arabia Saudyjska i ZEA były pierwszymi krajami, które zaoferowały miliardy dolarów wsparcia Sisiemu, gdy obalił Mursiego.

Egipt pod wodzą marszałka Sisiego szybko zresztą przyłączył się do bojkotu Kataru. W czwartek ogłosił, że wycofuje swojego ambasadora z Dauhy. Ściślej: wstrzymał jego powrót, bo szef egipskiej placówki dyplomatycznej już od lutego jest w Kairze. – Katar ma teraz problem z większością świata arabskiego, musi się zdecydować, po której stronie „arabskiej solidarności" się opowie – uważa egipskie MSZ.

Polityka wspierania islamistów za granicą skończyła się dla małego, ale bardzo bogatego Kataru najpoważniejszym konfliktem z większymi krajami arabskimi pod wodzą Arabii Saudyjskiej. Jej zdaniem to zresztą nie islamiści, ale terroryści.

Na razie konflikt doprowadził do odwołania ambasadorów czterech państw arabskich ze stolicy Kataru Dauhy, ostrej wymiany zdań i symbolicznych gestów – takich jak porzucenie pracy w katarskiej telewizji przez sportowych dziennikarzy pochodzących ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). Ale, jak spekulują media znad Zatoki Perskiej, może się skończyć na izolacji Kataru, łącznie z zamknięciem mu granicy (z Arabią Saudyjską) i przestrzeni powietrznej.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1059
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1058
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1057
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1056
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1055
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego