Epidemia, która wybuchła w marcu w Gwinei, objęła swoim zasięgiem również część obszarów Sierra Leone i Liberii, gdzie po prawie dwóch miesiącach bez nowych przypadków zachorowań pojawiła się znowu.
Izolowanie chorych jest niezwykle trudne, bo choroba pojawia się w wielu ogniskach na terenach o dużym ruchu transgranicznym - oświadczyła Fadela Chaib, rzeczniczka WHO, agencji zdrowia w ONZ. - To sprawia, że jest to jedna z najtrudniejszych epidemii gorączki krwotocznej spowodowanej wirusem Ebola.
Wczoraj na swoich stronach agencja opublikowała informację, że zarejestrowano ponad 500 podejrzeń lub potwierdzeń przypadków zachorowań na gorączkę krwotoczną. Liczba ofiar wzrosła do 337. Jeszcze tydzień temu informowano, że ofiar jest 240.
Jest to pierwszy przypadek epidemii gorączki krwotocznej spowodowanej wirusem Ebola, która zaatakowała jednocześnie trzy kraje. Strach przed chorobą, na którą nie ma lekarstwa, dodatkowo utrudnia izolowanie chorych. Równie trudne jest kontrolowanie osób, które miały styczność z chorymi i monitorowanie ich stanu zdrowia. Ciągłe przemieszczanie się mieszkańców tych rejonów nieustannie powiększa liczbę zakażonych.