Paryska prokuratura zdecydowała się na wszczęcie formalnego postępowania przeciwko Nicolasowi Sarkozy'emu, stawiając mu zarzuty korupcji, nadużywania wpływów i naruszenia tajemnicy zawodowej.
W najgorszym razie grozi mu do dziesięciu lat więzienia i 150 tys. euro grzywny.
Mało kto jednak wierzy w taki rozwój sytuacji. Niewykluczone, że były prezydent zostanie oczyszczony z zarzutów. Zdania w sprawie tego, co się wtedy stanie, są podzielone. Nie brak też głosów, że wzmocni to jego pozycję polityczną.
Na dnie
Na razie jednak jest na dnie. Spędził 15 godzin za kratkami, odpowiadając na setki pytań śledczych. Mają oni do dyspozycji nie tylko nagrania rozmów telefonicznych byłego prezydenta z jego adwokatem, z których ma wynikać, że nie tylko używał wszelkich środków, aby uzyskać nielegalne informacje od wysokich urzędników sądu kasacyjnego w sprawie toczących przeciwko niemu postępowań, ale też oferował pomoc w objęciu przez jednego z nich lukratywnego stanowiska w Monako.
Rzecz dotyczy sześciu postępowań, z których większość została już umorzona. Prokuratura może jednak do nich wrócić.