11 ministrów, a więc prawie połowa gabinetu Davida Camerona, przestało być wczoraj członkami rządu Jej Królewskiej Mości. Takiej wielkiej rekonstrukcji nikt się nie spodziewał.
Jeszcze większym zaskoczeniem była dymisja szefa brytyjskiej dyplomacji Williama Hague'a, który postanowił odejść z rządu, obejmując stanowisko przewodniczącego Izby Gmin. Co więcej, zamierza odejść z polityki po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Do tego czasu zajmować się będzie jednak organizacją kampanii wyborczej torysów.
Nowym ministrem spraw zagranicznych został 58-letni Philip Hammond, dotychczasowy szef resortu obrony, którego z kolei zastąpił 62-letni Michael Fallon sprawujący wcześniej urząd sekretarza stanu ds. biznesu i przedsiębiorczości.
– To prawdziwa masakra polityków umiarkowanych – ogłosili nie bez racji przedstawiciele opozycyjnej Partii Pracy.
Najgłośniej komentowana jest zmiana na stanowisku szefa dyplomacji, gdyż stanowisko to objął polityk, który jeszcze w roku ubiegłym zapewniał publicznie, że w przyszłym referendum opowie się za opuszczeniem Unii Europejskiej przez jego kraj, jeżeli nie powiedzie się renegocjacja warunków członkostwa. Premier Cameron obiecał przeprowadzenie referendum w 2017 roku w wypadku zwycięstwa konserwatystów w majowych wyborach parlamentarnych.