Kobieta kilka lat temu wyszła za mąż za Niemca tureckiego pochodzenia. Para zamierzała mieszkać w Niemczech, ale młoda małżonka nie miała żadnych szans na otrzymanie zezwolenia na imigrację.
A to dlatego, że nie zna niemieckiego. Nawet tych 350 słów czynnie i 600 biernie, jakie są wymagane, aby zdać egzamin z podstawowej znajomości języka Goethego i Schillera. Wizę imigracyjną można otrzymać dopiero po zdaniu tego egzaminu. Taką procedurę Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał właśnie za niezgodną z podpisanym w 1970 roku porozumieniem stowarzyszeniowym pomiędzy Turcją i EWG, poprzedniczką Unii Europejskiej.
Zapisano w nim, że kraje Wspólnoty nie wprowadzą żadnych dodatkowych ograniczeń dotyczących ruchu osobowego z Turcją. Tymczasem w 2007 roku Niemcy wprowadziły wymóg znajomości języka w wypadku stałej imigracji. – Nie zamierzamy niczego zmieniać, testy językowe pozostaną – twierdzi niemieckie MSW w reakcji na orzeczenie Trybunału.
Licząca prawie 3 mln osób społeczność turecka w Niemczech przyjęła orzeczenie z zadowoleniem. – Niemiecki rząd będzie musiał w końcu ustąpić – przekonuje „Rz" Ahmet Kulahci z redakcji niemieckiego wydania „Hürriyet". Rzecz w tym, że od obywateli Turcji – podobnie jak wielu innych krajów – wymaga się znajomości języka, aby mogli zamieszkać w Niemczech z powodów rodzinnych. Nie dotyczy to np. obywateli Korei Płd., Japonii czy USA.
Turcy dostrzegają w tym przejaw dyskryminacji. Nie mają nic przeciwko testom językowym, ale pod warunkiem że egzaminy językowe i same kursy będą organizowane w Niemczech. Niemieckie władze nie ustępują, zdając sobie sprawę, że gdy poślubiona w Turcji małżonka przybędzie do Niemiec, wymóg nauki języka stanie się czystą fikcją. Bez znajomości języka nie ma zaś mowy o udanej integracji.