Przed publikacją streszczenia liczącego 6 tysięcy stron dokumentu amerykańskie wojsko i służby bezpieczeństwa zostały postawione w stan najwyższej gotowości. W Zatoce Perskiej i na Morzu Śródziemnym zmobilizowano 2 tysiące marines, dodatkowe zabezpieczenia wprowadzono w ambasadach USA na całym świecie, ale w szczególności w Iraku, Egipcie, Libii, Jemenie i Afganistanie. Wszystko dlatego, że przygotowywany przez ponad cztery lata na podstawie 6 milionów poufnych dokumentów amerykańskiego wywiadu raport komisji ds. wywiadu Senatu zawiera do tej pory nieznane i szczegółowo opisane brutalne metody przesłuchiwania więźniów.
Z dokumentu wykreślono nazwy państw, ale według informacji „Rz" z Waszyngtonu udostępniona CIA w latach 2002–2003 przez polski wywiad baza w Starych Kiejkutach została w nim nazwana Centrum Zatrzymań Niebieskie. Tu CIA stosowała wiele „wzmocnionych technik przesłuchania" (EIT). Tu przetrzymywany był m.in. Abd al-Rahim al-Nashiri, główny podejrzany o przeprowadzenie w 2000 roku ataku terrorystycznego na amerykański okręt USS „Cole". Z raportu Senatu wynika, że oficerowie CIA grozili mu włączoną wiertarką, która jednak ostatecznie nigdy nie została przeciwko niemu użyta. Innego więźnia straszono gwałtem za pomocą kija od szczotki. Oficerowie CIA mieli także posunąć się do grożenia przetrzymywanym represjami przeciwko ich dzieciom, organizować sfingowane egzekucje, przetrzymywać ich w niewygodnych pozycjach.
Tortury w Kiejkutach
Raport w drobnych szczegółach opisuje metody przesłuchań w Starych Kiejkutach zastosowanych przeciwko Chalidowi Szejkowi Muhammadowi, głównemu organizatorowi zamachów 11 września 2001 roku na Nowy Jork i Waszyngton. Decyzja o zastosowaniu wobec niego brutalnych technik przesłuchań została podjęta już godzinę po dotarciu do polskiej bazy. Polegały one m.in. na biciu w brzuch, zmuszaniu do stania nago bez snu przez wiele godzin, klęczeniu, utrzymywaniu przez długi czas w kompletnej izolacji. Agenci CIA wiedzieli, że niektóre metody, takie jak rozciąganie więźnia, są zakazane i mieli ukrywać ich stosowanie przed przebywającym w Kiejkutach amerykańskim lekarzem. Muhammad przeszedł także przynajmniej 30 sesji podtapiania, z których każda trwała po kilkadziesiąt minut. O tym wiadomo już jednak było wcześniej ze śledztwa przeprowadzonego m.in. przez Human Rights Watch oraz „Washington Post". Ta metoda została uznana później przez samego Baracka Obamę za tortury. Za te praktyki odpowiedzialni byli jednak wyłącznie funkcjonariusze CIA: Polacy byli dopuszczani tylko okazjonalnie na teren bazy i nie mieli bezpośredniej styczności z więźniami.
Autorzy raportu twierdzą, że władze kraju, którym według informacji „Rz" jest Polska, zaproponowały Amerykanom podpisanie memorandum szczegółowo określającego zasady działania bazy i to, co wolno w niej robić CIA. Waszyngton odmówił jednak jego podpisania. Cztery miesiące po uruchomieniu ośrodka Polacy nie zgodzili się na przyjęcie do niego Muhammada. Zrobili to dopiero po interwencji ambasadora USA u najwyższych władz. Warszawa stała się jeszcze bardziej tolerancyjna po otrzymaniu funduszy od CIA. Zdaniem „Washington Post" chodzi o 15 mln dol. wypłaconych w gotówce. Niemniej kilka lat po zamknięciu ośrodka, jesienią 2013 r., Polacy „byli niezwykle oburzeni" z powodu niezdolności Amerykanów do utrzymania przesłuchań w tajemnicy. Poczuli się także „dotknięci" tym, że prezydent Bush nie ostrzegł ich przed ujawnieniem opinii publicznej faktu istnienia tajnych więzień w 2006 r.
Kontrowersje w sprawie działań CIA wybuchły jednak także w samej Ameryce. W 2002 r., a więc jeszcze przed rozpoczęciem przesłuchań, Departament Sprawiedliwości potajemnie zatwierdził stosowanie „wzmocnionych technik przesłuchania". Działania CIA zaaprobował także Biały Dom. Jednak autorzy raportu twierdzą, że Centralna Agencja Wywiadowcza nie tylko dalece przekroczyła swoje uprawnienia, ale także ukrywała prawdę przed opinią publiczną.