Europa przestała panikować z powodu Aten

Strach nie ogarnął Brukseli na wiadomość o tym, że Syriza może wkrótce przejąć władzę. Eurokraci nie obawiają się z tego powodu ani rozpadu unii walutowej, ani nawet wyjścia z niej Grecji.

Publikacja: 30.12.2014 01:43

Lider Syrizy Aleksis Tsipras

Lider Syrizy Aleksis Tsipras

Foto: AFP

Zaraz po porażce trzeciej próby wyboru prezydenta przez parlament w Atenach euro nie tylko nie osłabło względem dolara, ale nawet się nieco wzmocniło. Stabilne były także indeksy najważniejszych europejskich giełd.

– To jest zupełnie inna sytuacja niż w 2009 r. Wtedy inwestorzy, którzy nabyli na wielką skalę grecki dług, sądzili, że jest to zakup bez ryzyka. Gdy nagle się okazało, że ryzyko bankructwa kraju jest całkiem realne, wszyscy zaczęli na gwałt sprzedawać grecki dług, wybuchła panika. Dziś ci, którzy kupili grecki dług, wiedzieli, jakie ponoszą ryzyko. Teraz to ryzyko jedynie się materializuje, co powoduje korektę notowań giełdowych, ale nie ich załamanie – tłumaczy „Rz" Daniel Gros, dyrektor prestiżowego brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS).

To niejedyny powód spokojnej reakcji Unii na wydarzenia w Atenach. Innym jest eliminacja teorii domina, zgodnie z którą niewypłacalność Grecji miała spowodować upadek wielu innych krajów strefy euro, przede wszystkim na południu Europy. W poniedziałek i tak już bardzo niska rentowność włoskich i hiszpańskich obligacji nie tylko nie wzrosła, ale wręcz znacząco spadła.

– Pięć lat temu ocena tych krajów była w oczach rynków finansowych ściśle związana z kondycją Grecji. Dziś to już tylko bardzo luźne powiązanie. Hiszpania dzięki reformom jest na ścieżce wzrostu, a Włochom, choć mają problemy, nie grozi bankructwo – uważa Gros.

W Brukseli mimo wszystko mówi się o zwołaniu nadzwyczajnego szczytu przywódców Unii 12 lutego, zaraz po wyborach parlamentarnych w Grecji. Lider Syrizy Aleksis Tsipras miałby na nim usłyszeć warunki, na jakich Wspólnota jest  gotowa pomagać Grecji.

– Będziemy nadal wspierać Grecję na drodze trudnych reform. Ale jeśli Grecja wybierze inną drogę, utrzymanie takiego wsparcia będzie trudne – ostrzegł już teraz minister finansów Niemiec Wolfgang Schäuble.

To odpowiedź na niedzielną deklarację Ciprasa o zmianie kursu greckiej polityki gospodarczej.

– Naszą historyczną odpowiedzialnością jest wyznaczenie alternatywnej strategii dla Europy, przekształcenie strefy euro z neoliberalnego eksperymentu w model ochrony społecznej i wzrostu – napisał w lewicowym dzienniku „Świt" lider Syrizy.

Ale i tu różnica zdań między Brukselą a Atenami jest o wiele mniejsza, niż to z pozoru wygląda. Sam Cipras co prawda zapowiada, że w razie dojścia do władzy wstrzyma spłatę kolosalnego greckiego długu i skończy z polityką oszczędzania, ale kraju ze strefy euro wyprowadzić już nie chce.

– Z obu stron będziemy mieli do czynienia z teatralnymi gestami. Ale prawda jest taka, że przez wiele miesięcy Grecja nie musi niczego spłacać, a oprocentowanie pożyczek ma bardzo małe. Z drugiej zaś strony w strefie euro już przestano zaciskać pasa, ograniczać deficyt budżetowy, pozostała tylko retoryka. Po paru miesiącach sporów Tsipras uzyska od Brukseli kilka niewielkich ustępstw, dzięki którym będzie mógł ogłosić w kraju zwycięstwo – uważa Gros.

Lider Syrizy spełni warunki Unii nie tylko dlatego, że większość Greków chce pozostania kraju w strefie euro. Tsipras wie, że Brukseli szantażować już nie może, bo ta wyjścia Grecji z unii walutowej się nie obawia. Co więcej, Atenom zachowanie wspólnego pieniądza po prostu się opłaca.

– Za cenę bolesnych reform Grecja obniżyła pensje, przywróciła konkurencyjność gospodarki. Powrót do drachmy miałby sens, gdyby Grecy potrzebowali dewaluacji, ale tak nie jest – uważa Gros.

Jeśli rzeczywiście dojdzie do władzy, Cipras będzie więc  odcinał kupony od trudnych decyzji, które podjęli jego poprzednicy. Koniunktura gospodarcza wyraźnie się poprawia, dzięki czemu Syriza przez wiele lat będzie mogła utrzymać się u władzy. Destabilizowanie w takim momencie kraju poprzez wyjście ze strefy euro nie miałoby dla populistycznego ugrupowania sensu. Dlatego już teraz liderzy Syrizy wysyłają do Brukseli pojednawcze sygnały.

– Nie dopuścimy do powstania deficytu w budżecie państwa, będziemy kontynuowali konsolidację finansów publicznych, ale w taki sposób, aby za to płacili ci, których na to stać – powiedział Associated Press główny ekonomista partii John Milios.

Zaraz po porażce trzeciej próby wyboru prezydenta przez parlament w Atenach euro nie tylko nie osłabło względem dolara, ale nawet się nieco wzmocniło. Stabilne były także indeksy najważniejszych europejskich giełd.

– To jest zupełnie inna sytuacja niż w 2009 r. Wtedy inwestorzy, którzy nabyli na wielką skalę grecki dług, sądzili, że jest to zakup bez ryzyka. Gdy nagle się okazało, że ryzyko bankructwa kraju jest całkiem realne, wszyscy zaczęli na gwałt sprzedawać grecki dług, wybuchła panika. Dziś ci, którzy kupili grecki dług, wiedzieli, jakie ponoszą ryzyko. Teraz to ryzyko jedynie się materializuje, co powoduje korektę notowań giełdowych, ale nie ich załamanie – tłumaczy „Rz" Daniel Gros, dyrektor prestiżowego brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS).

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 879
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 873
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 872
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 870
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 869