Reklama

Czas na niemiecki rewanż wobec Aten

Propozycje partii SYRIZA umorzenia części greckiego długu wywołują nerwowe reakcje w Berlinie.

Aktualizacja: 07.01.2015 06:31 Publikacja: 07.01.2015 00:00

Zwolennicy byłego premiera Jeorjosa Papandreu, który ogłosił właśnie utworzenie nowej partii polityc

Zwolennicy byłego premiera Jeorjosa Papandreu, który ogłosił właśnie utworzenie nowej partii politycznej mogącej uniemożliwić zwycięstwo wyborcze radykalnej Syrizy

Foto: PAP/EPA

Napływające z Berlina informacje, że rząd Angeli Merkel nie widzi już katastrofy w wyjściu Aten z eurolandu, zdominowały kampanię wyborczą w Grecji.

Potraktowano je jako zamierzoną interwencję w wewnętrzne sprawy kraju. – Takie wrzutki mają na celu przekonanie Greków, że powinni głosować na partie mainstreamowe – tłumaczy „Rz" George Tsogopoulos  z ateńskiego think tanku Eliamep. Owe partie to na pewno Nowa Demokracja obecnego premiera Antonisa Samarasa tworząca koalicję z PASOK kierowanym przez Ewangelosa Wenizelosa. To z nimi  współpracują efektywnie wierzyciele Grecji wyciągający ją od lat z niebytu bankructwa. Także rząd w Berlinie, którego udział w wartym 240 mld euro pakiecie ratunkowym wynosi 77 mld euro. Niemcy mają więc najwięcej do stracenia, w razie gdyby Grecja po wyborach poszła w całkowicie nieprzewidywalnym kierunku, np. opuszczając strefę euro.

– Wyjście Grecji z eurolandu nie budzi już dzisiaj takich emocji jak jeszcze kilka lat temu, gdy ważyły się losy Irlandii, Portugalii czy Hiszpanii – mówi „Rz" prof. Dirk Meyer z Uniwersytetu w Hamburgu. Jego zdaniem kraj nie ma innego wyjścia niż powrót do drachmy i rozruszanie gospodarki w takim stopniu, aby była w stanie sfinansować spłatę części długu. Na całość spłat już nikt nie liczy.

Konieczny jest nowy haircut – słychać w kręgach finansowych. Oznaczałoby to darowanie Grecji części długu publicznego.

Tego domaga się obecnie Syriza, najbardziej popularne ugrupowanie polityczne w Grecji, które jeszcze niedawno szermowało hasłami wyprowadzenie kraju ze strefy euro.

Reklama
Reklama

Gotowym do powielenia wzorem miałoby być umorzenie połowy długów Niemiec w 1953 roku, co uruchomiło proces nazwany później niemieckim cudem gospodarczym. – Tego właśnie potrzebuje obecnie Grecja. Jestem przekonany, że Niemcy poprą takie rozwiązanie – przekonuje w tygodniku „Der Spiegel" John Milios, czołowy ekonomista Syrizy. Jego zdaniem umorzenie greckich zobowiązań powinno nastąpić proporcjonalnie do stopnia wzrostu gospodarczego. Berlin powinien się na to zgodzić w rewanżu za szczodrość wielu państw, której doznał przed laty.

Jego opinię podziela znany niemiecki ekonomista Hans- -Werner Sinn, szef monachijskiego instytutu Ifo, który jednak podkreśla, iż bez umorzenia części długów grecka gospodarka nigdy nie wyjdzie na prostą.

Dla większości obserwatorów nie ulega wątpliwości, że właśnie Syriza wygra wybory 25 stycznia. Wiele zależeć będzie jednak od sukcesu innego nowego ugrupowania na scenie politycznej. Tworzy je właśnie Georgios Papandreu, były premier o  dynastycznym nazwisku, które w greckiej polityce odegrało ogromną rolę i związane jest z nazwą PASOK, czyli potężną niegdyś socjalistyczną  lewicą w Grecji. Dość powiedzieć, że ojciec Georgiosa  Andreas był trzykrotnie premierem.

Sam Jeorjos zmuszony był podać swój rząd do dymisji w listopadzie 2011 roku po fiasku projektu referendum, które miało zadecydować o sposobach wyjścia kraju z zapaści gospodarczej i finansowej. Od tego czasu słuch o nim zaginął. Kilka dni temu ogłosił powrót na scenę polityczną. – Niewykluczone, że jego ruch pozbawi nieco głosów Syrizę – przekonuje „Rz" George Tsogopoulos.  W końcu to zejście ze sceny przed trzema laty skompromitowanego kryzysem PASOK umożliwiło rozwój radykalnie lewicowej Syrizy.

Z 34 procentami poparcia prowadzi ona obecnie w sondażach zaledwie 3–4 punktami procentowymi nad Nową Demokracją premiera Antonisa Samarasa. Gdyby Jeorjos Papandreu zdołał odeqbrać Syrizie choćby taką ilość wyborców, mogłoby to umożliwić zwycięstwo Nowej Demokracji. To niezwykle ważne. Zgodnie z grecką ordynacją wyborczą zwycięskie ugrupowanie dostaje w prezencie 50 miejsc w 300-osobowym parlamencie. Tak jest od ostatnich wyborów w 2012 roku.

Gdyby więc wygrała Syriza z ok. 30 proc. głosów, miałaby w parlamencie grubo ponad 100 miejsc, wliczając premię za zwycięstwo. Musiałaby jednak i tak szukać koalicjanta. Naturalnymi partnerami wydają się Niezależni Grecy (ANEL) oraz partia To Potami (Rzeka). Każde z tych ugrupowań musiałoby jednak zdobyć ponad 3 proc. głosów, co jest niemal pewne. Mniej pewna jest koalicja. Oba ugrupowania są – podobnie jak Syriza – przeciwne dalszym oszczędnościom, ale znacznie bardziej umiarkowane w formułowaniu żądań pod adresem wierzycieli, opowiadając się za pozostaniem w strefie euro.

Reklama
Reklama

Tego bez wątpienie chce cały euroland, z Niemcami na czele. Nie ma też żadnych procedur, które regulowałyby wyjście kraju członkowskiego ze strefy euro przy jednoczesnym zachowaniu członkostwa w UE. Oficjalny Berlin liczy na to – a raczej udaje, że liczy – iż wcześniej czy później Niemcy odzyskają część pieniędzy. – Rząd wychodzi z założenia, że Grecja także w przyszłości będzie wypełniać swe obowiązki – twierdzi rzecznik niemieckiego rządu. Niemiecką debatę śledzi się w Atenach z uwagą. Alexis Cipras, szef Syrizy, wezwał Berlin na łamach „Huffington Post", aby zaprzestał prezentacji „bajek o wyjściu Grecji ze strefy euro". Jak zapewnia z kolei „Rz" Panos Trigazis, szef wydziału zagranicznego Syrizy, jego partia nie ma zamiaru wyprowadzać Grecji z eurolandu, ale chce renegocjować warunki spłaty kredytów.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1262
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1261
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1260
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1259
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1258
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama