Atak na paryski tygodnik satyryczny odbił się szerokim echem w szeregach zwolenników Pegidy w Niemczech. - Islamiści, przed którymi ostrzegamy od dwunastu tygodni udowodnili dzisiaj we Francji, że nie są w stanie przestrzegać reguł demokratycznych - oświadczyli przywódcy Pegidy, już w kilka godzin po zamachu.

Mają nadzieję, że ich lęki przed islamizacją Zachodu, przeciwko czemu protestują co poniedziałek, podzieli znacznie więcej obywateli niż do tej pory. Tym bardziej, że w ostatnich tygodniach ujawnili się przeciwnicy Pegidy, którym udało się w ubiegły poniedziałek wyprowadzić na ulice niemieckich miast więcej demonstrantów niż ruch Pegida czyli Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu. — Nie należy mylić dwóch pojęć: islamizmu oraz islamizacji— zwracał wczoraj uwagę w wywiadzie telewizyjnym szef niemieckiego MSW, Thomas de Maiziere. Jest przekonany, że Niemcom nie grozi islamizacja, co jednak nie oznacza, że islamizm jako ideologia polityczna wsparta działaniami terrorystycznymi, jest groźna i trzeba z nią walczyć.

Sądząc po wynikach ankiet socjologicznych Niemcy wykazują jednak coraz więcej nieufności wobec islamu jako religii, właśnie. Opublikowane właśnie rezultaty badań fundacji Bertelsmanna nie pozostawiają co do tego żadnych wątpliwości. 57 proc. pytanych o zdanie Niemców uznaje islam za „bardzo groźny" lub „groźny" . Dwa lata temu takiego zdania było 53 proc. obywateli. Na pytanie, czy islam pasuje do świata zachodniego, niemal dwie trzecie odpowiadają negatywnie. Co więcej, 40 proc. nie kryje, że ze względu na obecność muzułmanów w Niemczech czuje się obco we własnym kraju.

Jedna czwarta jest przekonana, że imigracja muzułmanów do Niemiec powinna zostać prawnie zabroniona. Nie ulega wątpliwości, że na taki wizerunek muzułmanów oraz islamu wpływają skojarzenia z Al-Kaidą czy Państwem Islamskim. Tymczasem, z licznych badań wynika, że członkowie radykalnych ugrupowań islamskich w Niemczech stanowią mniej niż jeden procent społeczności wyznawców Allaha. Ale to i tak w sumie około 40 tys. radykalnie nastawionych muzułmanów. W tej liczbie jest, zdaniem niemieckiego kontrwywiadu, 5,5 tys. salafistów, jednego z najbardziej fundamentalistycznych prądów w islamie. Badania wśród grupy muzułmanów, którzy określają się jako „dość" lub „bardzo religijni" wskazują, że 58 proc. akceptuje małżeństwa homoseksualne. Dla porównania w Turcji małżeństwa takie akceptuje 12 proc. obywateli. Przy tym z Turcji wywodzi się 74 proc. z ogólnej liczby 4,2 mln niemieckich muzułmanów.

Świadczy to o zasadniczej ewolucji, której podlegają muzułmanie tureccy. Ciekawą sprawą jest, że w Nadrenii Północnej Westfalii, gdzie mieszka jedna trzecia wszystkich niemieckich muzułmanów, zagrożenie ich obecnością odczuwa 46 proc. Niemców. W Saksonii, gdzie muzułmanów policzyć można niemal na palcach i która jest matecznikiem Pegidy, obawę odczuwa 78 proc. Jest to dowód, iż czym częstsze kontakty z muzułmanami, tym większa ich akceptacja w niemieckim społeczeństwie.