Bratysława surowsza wobec Aten niż Berlin

Słowacja, Litwa, Słowenia i inne biedniejsze kraje Europy Środkowej mają dość płacenia za Grecję. I mogą doprowadzić do jej bankructwa.

Publikacja: 27.04.2015 21:00

Bratysława surowsza wobec Aten niż Berlin

Foto: AFP

W miniony weekend słowacki minister finansów wypowiedział słowa, na które do tej pory nikt się nie odważył.

– Podniosłem temat planu B. Chciałem, abyśmy się zastanowili, co się stanie, jeśli Grecja na czas nie uzgodni z nami nowego planu reform – oświadczył Peter Kazimir.

Władze w Atenach już od ośmiu miesięcy próbują przekonać Brukselę do wznowienia płatności z wcześniej uzgodnionego porozumienia. Najpierw robił to Andonis Samaras, a od stycznia jego następca na stanowisku premiera Aleksis Cipras. Na razie bez skutku.

– Wieloletni plan pomocy wygasa pod koniec czerwca. Ustalenie nowego programu będzie wymagało jednomyślnego poparcia ze strony wszystkich krajów strefy euro – przypomina „Rz" Zsolt Darvas, ekspert Instytutu Bruegla w Brukseli.

Na razie nie zanosi się jednak na to, aby Słowacja zgodziła się na zawarcie z Ciprasem takiego porozumienia.

– Jestem zmęczony Grecją. Na razie rozmawiamy i rozmawiamy, ale konkluzji brak – mówi Kazimir.

Bardziej stanowczy jest premier Słowacji Robert Fico: – Mam wytłumaczyć ludziom, że musimy dać pieniądze na utrzymanie na obecnym poziomie emerytur i pensji Greków? To jest niemożliwe. Niemożliwe jest także, aby z jednej strony Grecja domagała się darowania długów, a z drugiej oferowała własnym obywatelom darmowe ogrzewanie lub darmowe mieszkania.

Słowacja miała pecha. Kraj przystąpił do unii walutowej 1 stycznia 2009 r. Zaraz potem wybuchł kryzys finansowy, dotykając ze szczególną siłą krajów południa Europy. W ramach dwóch programów pomocy dla Grecji o łącznej wartości 240 mld euro Bratysława przekazała 1,75 mld euro. A razem ze wsparciem dla Portugalii, Irlandii i Hiszpanii – przeszło 3 mld euro. To ok. 22 proc. funduszy strukturalnych, jakie Słowacy otrzymają w latach 2014–2020.

Dla Słowaków pigułka była tym trudniejsza do przełknięcia, że w chwili wybuchu kryzysu poziom rozwoju kraju (71 proc. średniej UE) był zdecydowanie niższy niż Grecji (93 proc.). Dopiero teraz zamożność Słowaków (75 proc.) jest nieco wyższa niż Greków (73 proc.).

– Okazuje się, że najbardziej radykalne warunki chcą narzucić Ciprasowi nie Niemcy, ale nowe kraje UE – mówi Darvas.

W czasie niedzielnego spotkania ministrów finansów stanowisko Kazimira poparli Litwini i Słoweńcy. Nie zrobiła tego Łotwa, najbiedniejszy kraj unii walutowej, ale tylko dlatego, że przewodzi obecnie pracom UE i powinna forsować wyważoną ocenę, z którą mniej lub bardziej zgadza się cały euroland.

Litwa do strefy euro należy od niespełna czterech miesięcy. Jednak Wilno zajmuje wobec Aten wyjątkowo ostre stanowisko. Vitas Vasiliauskas, prezes Litewskiego Banku Narodowego i z tego tytułu członek rady Europejskiego Banku Centralnego (EBC), ostrzegł, że linie kredytowe EBC podtrzymujące płynność greckiego systemu bankowego powinny zostać wycofane już latem.

– Problem Grecji jest dziś związany już tylko z samą Grecją, dlatego to przede wszystkim Grecy powinni myśleć o jego rozwiązaniu – uważa Vasiliauskas. Jego zdaniem ryzyko, że Grexit wywoła efekt domina, doprowadzając do paniki i bankructwa kolejne państwa eurolandu, jest o wiele niższe niż w latach 2011 i 2012.

Wstrzymanie kredytów EBC oznaczałoby natychmiastowy paraliż greckiej gospodarki i państwa. Cipras i tak już musiał bowiem zarządzić konfiskatę rezerw władz samorządowych, aby wypłacić emerytury i pensje urzędnikom.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176