We wtorek przed świtem fiński okręt wojenny zrzucił w pobliżu tajemniczego obiektu bombę głębinową. „Naszym celem nie było zniszczenie celu, tylko oznajmienie mu, że wiemy o jego obecności" – poinformował komandor Olavi Jantunen.
Finowie stracili cierpliwość, ponieważ przybysz – wykryty po raz pierwszy w poniedziałek koło południa na fińskich wodach terytorialnych w pobliżu Helsinek – nie chciał się wynieść.
„Podejrzewamy, że w tym rejonie miała miejsce podwodna aktywność, której nie powinno tam być" – powiedział o akcji fiński minister obrony Carl Haglund. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy był to rosyjski okręt. Mimo to rządowa „Rossijska Gazieta" już nazwała go „niekompetentnym urzędnikiem, który oskarżył Rosję".
– Wydaje się, że zarówno w incydencie w Finlandii, jak i wcześniej w Szwecji uczestniczyły rosyjskie okręty podwodne. To najbardziej prawdopodobne – powiedziała „Rz" analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Justyna Gotkowska.
Wcześniej, czyli pod koniec października 2014 r., szwedzka marynarka wojenna próbowała schwytać tajemniczy obiekt pływający w wewnętrznych wodach Szwecji, w fiordzie w pobliżu Sztokholmu. Mimo kilkudniowego polowania niczego nie znaleziono, oficjalnie też przedstawiciele szwedzkiej armii nie chcieli potwierdzić, że była to rosyjska łódź podwodna. „Robione to było (poszukiwania łodzi podwodnej) w celu rozkręcenia antyrosyjskiej histerii i upowszechnienia mitu o wojskowym zagrożeniu z naszej strony" – skomentował rosyjski MSZ nieudane poszukiwania.