Barack Obama podziękował Władimirowi Putinowi za rolę, jaką rosyjski prezydent odegrał w rozstrzyganiu sporu jądrowego z Iranem. Obaj politycy wyrazili chęć pozostania w bliskim kontakcie podczas realizacji programu jądrowego - donosi Biały Dom.
Chcą też, jak twierdzą, współpracować ws. konfliktów na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Syrii. Tym bardziej, że Rosja to także jeden z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, mających prawo weta wobec decyzji Rady.
Obama: Ta szansa może się nie powtórzyć
Przed debatą Kongresu USA ws. umowy jądrowej Obama zabiega o poparcie kongresmenów dla ugody z Iranem. Umowa musi przejść debatę w amerykańskim parlamencie, by mogła wejść w życie i by m.in. stopniowo uchylać międzynarodowe sankcje nałożone na Iran. To szansa na bezpieczniejszy świat, „okazja, która może się za naszego życia już nie powtórzyć" - powiedział Obama w Waszyngtonie. Bez tej umowy na Bliskim Wschodzie trwać będą wojny i konflikty, ponieważ to region niestabilny. Może to też doprowadzić do wyścigu zbrojnego.
Ogłoszone we wtorek (14.07.2015) porozumienie kończy 12-letni okres napięć wokół irańskiego programu nuklearnego. Zakłada zgodę Iranu na kontrolę przez MAEA placówek wzbogacających uran i ograniczenie liczby wirówek, a także niepowiększanie zasobów uranu. W zamian światowe mocarstwa mają stopniowo znosić sankcje, co umożliwi inwestorom dostęp do tego kraju, a Iranowi – gospodarcze ożywienie i powrót na międzynarodowe rynki m.in. ropy
Obama i tak przeforsuje sprawę
Zanim umowa zacznie jednak obowiązywać, Senat i Izba Reprezentantów USA muszą wyrazić swoje stanowiska. Mają na to 60 dni. Jeśli nie dadzą Obamie zielonego światła na zdjęcie z Iranu sankcji, prezydent i tak zawetuje ich decyzję, co już zresztą zapowiedział. Do odrzucenia weta Kongresowi potrzeba większości 2/3 głosów, a takiej Republikanie na pewno nie zbiorą.