Sourisseau wyjaśnił, że karykatury przedstawiające twórcę islamu spełniły już swoje zadanie. - Rysowaliśmy Mahometa, by bronić zasady, że każdy może rysować to, co chce. Zrobiliśmy swoje. Obroniliśmy prawo do karykaturowania każdego - tłumaczył Sourisseau.

7 stycznia 2015 roku do siedziby "Charlie Hebdo" wtargnęło trzech zamaskowanych napastników, którzy zamordowali 12 osób. Zamach był zemstą za to, że francuskie pismo przedrukowało w 2006 roku karykatury Mahometa opublikowane przez duński dziennik „Jyllands-Posten", dodając do nich własne rysunki przedstawiające proroka. W kolejnych latach na łamach Charlie Hebdo pojawiały się dalsze karykatury Mahometa, co wywoływało oburzenie wśród muzułmanów.

W pierwszym numerze wydrukowanym po zamachu "Charlie Hebdo" umieściło na okładce karykaturę przedstawiającą przygnębionego Mahometa trzymającego w ręku tabliczkę z napisem "Je suis Charlie" (dosł. "Jestem Charlie" - hasło to było rozpowszechnianie przez osoby solidaryzujące się z redakcją magazynu po zamachu). Na okładce znalazło się też hasło: "Wszystko zostało wybaczone". Autor tej karykatury, Renald "Luz" Luzier w maju ogłosił, że odchodzi z pisma, ponieważ trudno mu pracować w nim bez zamordowanych przez islamistów kolegów i koleżanek. Wcześniej Luzier mówił w wywiadzie, że rysowanie Mahometa już go nie interesuje. - Zmęczyłem się tym, tak jak wcześniej zmęczyłem się rysowaniem Nicolasa Sarkozy'ego. Nie zamierzam spędzić całego życia rysując tylko ich - mówił.