„Tatiana Krzyżanowska ma 62 lata, chociaż przez jej ciemne, związane w kucyk włosy i szczupłą sulwetkę, kobieta sprawia wrażenie dużo młodszej. Wcześniej pracowała jako laborantka w Szczecinie. Mając 55 lat poszła na emeryturę, ale niskie świadczenie nie wystarczało na spłacanie długów jej byłego męża” – tak zaczyna się artykuł w sobotnim wydaniu „Sueddeutsche Zeitung”. Tatiana , jak wiele Polek, zdecydowała się podjąć pracę jako opiekunka przez 24 godziny na dobę. „Nie miałam wyboru – mówi gazecie kobieta – I lubię starsze osoby. Zostałam nauczona szacunku do starszych”.
Według różnych źródeł w Niemczech pracuje między 100 a 200 tysięcy opiekunek osób starszych, pochodzących ze wschodu Europy. Poza prowadzeniem domu najczęściej zajmują się opieką nad seniorami.
Jak pisze dziennik, powołując się na wyniki ankiety przeprowadzonej przez Niemiecki Instytutu Badań Stosowanych nad Opieką Zdrowotną (DIP), sprawa dotyczy 75 procent seniorów. Jedna trzecia z nich cierpi na demencję, prawie tyle samo nie porusza się już o własnych siłach i musi pozostawać pod stałą opieką.
Także Tatiana Krzyżanowska zajmowała się intensywnie niemiecką podopieczną. Jak pisze dziennik, Polka była także upoważniona do kontaktu z lekarzem. Raz w roku brała kilkudniowy urlop.
Zdaniem cytowanego przez dziennik eksperta DIP rosnący popyt na dwudziestoczterogodzinną opiekę i prowadzenie domu wynika m. in. z tego, że coraz częściej dzieci seniorów pracują na pełen etat. Dla wielu starszych Niemców opiekunka z Polski to jedyny sposób na uniknięcie domu opieki.