Anna Słojewska z Brukseli
Decyzję o podniesieniu poziomu zagrożenia z trzeciego na czwarty (najwyższy) podjął w nocy z piątku na sobotę rząd federalny. Zadziałała ona natychmiast.
– Byłem w piątek wieczorem ze znajomymi w dyskotece. O 1 w nocy wpadła policja, nakazując nam wyjście z powodu zagrożenia terrorystycznego – opowiada znajomy Polak. Decyzja rządu dotyczy regionu Brukseli oraz graniczącej ze stolicą miejscowości Vilvoorde. Nie kursuje metro, odwołano imprezy masowe, a mieszkańcom nakazano trzymanie się z daleka od miejsc zatłoczonych. Niektóre bary i restauracje podjęły decyzję o skróceniu godzin pracy do zmierzchu, czyli do godziny 18. Najdalej poszła jak zwykle ostrożna ambasada USA, która zaleciła swoim pracownikom, aby nie wychodzili na dwór.
Sobota rano, aleja Toison d'Or i Louise, najelegantsze handlowe arterie Brukseli. Wszystkie sklepy zamknięte, ulice wymarłe, pełno patroli wojskowych. Podobnie sprzęt i wojsko wyprowadzono w okolice historycznego centrum Brukseli, a także na rondo Schumana, przy którym siedzibę mają główne instytucje unijne. Zagrożony był przygotowywany od miesięcy pierwszy Kongres Kobiet w Brukseli, organizowany przez polonijną organizację feministyczną Elles Sans Frontieres, z udziałem mówczyń z Polski. Ostatecznie jednak się odbył, ale skrócony również do godziny 18. Impreza odbyła się w budynku należącym do polskiej ambasady, w którym wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa. Znajduje się on niedaleko meczetu, o którym wiadomo, że jest miejscem wpływów salafizmu, czyli fundamentalistycznego odłamu islamu. To salaficcy imamowie mają nauczać bojowników Państwa Islamskiego.
– Otrzymaliśmy dość dokładną informację wskazującą na ryzyko zamachu takiego jak w Paryżu – oświadczył w sobotę belgijski premier Charles Michel. Według niego hipoteza zbudowana na podstawie informacji służb mówiła o kilku możliwych atakach w miejscach, w których zbierają się ludzie, np. w centrach handlowych. W sobotę policja odebrała ok. 3500 zgłoszeń o podejrzanych wydarzeniach od dzwoniących na specjalnie uruchomioną w tym celu linię telefoniczną. Jednak do niedzielnego popołudnia sytuacja się nie wyjaśniła. Wieczorem rządowy sztab kryzysowy miał zdecydować, czy najwyższy stan zagrożenia zostanie utrzymany oraz czy w poniedziałek będą otwarte szkoły.