Większość z tych osób to osoby nie będące obywatelami USA, które starają się o azyl w tym kraju i - w związku z polityką Donalda Trumpa - obawiają się, że zostaną deportowane ze Stanów Zjednoczonych.
To pokłosie wydanego przez Donalda Trumpa dekretu, zakazującego czasowo wjazdu do USA obywatelom siedmiu państw muzułmańskich oraz uchodźcom z Syrii. Dekret przestał już obowiązywać, ponieważ został uchylony przez sąd federalny. Trump zapowiedział jednak wydanie kolejnego dekretu w tej samej sprawie.
Premier Kanady Justin Trudeau, choć otwarcie nie odniósł się do dekretu Trumpa, podkreślił, że osoby, które uciekają przed prześladowaniem, terrorem i wojną zawsze będą witane z otwartymi rękoma przez Kanadę.
22 osoby zatrzymane w weekend nie mogą jednak liczyć na pozostanie w Kanadzie - ich sprawa zostanie rozpatrzona zgodnie z obowiązującymi w tym kraju przepisami. Te zaś przewidują, że osoba ubiegająca się o azyl musi prosić o niego w pierwszym bezpiecznym kraju, do którego dotrze - a więc w tym przypadku uchodźcy zostaną wydaleni do USA.
Tymczasem obrońcy praw człowieka apelują, by Kanada przestała uważać USA za kraj bezpieczny. W rozmowie z kanadyjską CBC podkreślają, że to właśnie fakt, iż Kanada zawraca na granicy uchodźców, którzy chcą się dostać na jej terytorium z USA skłania imigrantów do podejmowania prób nielegalnego przekroczenia granicy.