W debacie publicznej wrócił temat Brexitu. W poniedziałek Izba Gmin odrzuciła poprawki Izby Lordów. Czego one dokładnie dotyczyły?
Po pierwsze zagwarantowania praw imigrantom ekonomicznym. Tego czy – jak określa się w Wielkiej Brytanii – można ich „brać jako zakładników”. Rząd brytyjski stoi na stanowisku, że nie będzie z jego strony żadnych gwarancji, jeżeli nie będą one odwzajemnione przez UE. Po drugie poprawki dotyczyły tego, by brytyjski parlament miał prawo do stanowczego głosu podczas negocjacji z Unią Europejską. Poprawki zostały jednak odrzucone. Wprawdzie Lordowie mogą próbować ponownie je uchwalić, ale jest to mało prawdopodobne. Jeżeli poprawki zostaną przyjęte, to debata dotycząca wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii może się znacznie przedłużyć i skomplikować, skutkując też poważnymi zmianami w składzie Izby Lordów lub jej pozycji ustrojowej.
A jeżeli poprawki nie zostaną przyjęte?
Wówczas premier Theresa May sformułuje pismo, które zostanie złożone na ręce przewodniczącego Rady Europejskiej. Następnie Donald Tusk sporządzi pismo o „uruchomieniu” woli wyjścia państwa członkowskiego z Unii, opartego o art. 50 UE. Od tego momentu Wielka Brytania ma dwa lata na wynegocjowanie warunków wystąpienia ze wspólnoty. A mogą być one bardzo różne. Co więcej, na warunki muszą się zgodzić wszystkie państwa członkowskie, podobnie jak na ewentualne przedłużenie czasu negocjacji. Jeżeli się zgodzą, to będzie można wynegocjować traktat rozwodowy na cywilizowanych warunkach. Jeżeli nie, to będziemy mieć opcję atomową.
To znaczy?