Brytyjczycy chcą wrócić do Unii. To m. in. kwestia zmian demograficznych

Trzy lata od wyjścia kraju z UE i siedem od referendum rozwodowego 60 proc. poddanych Karola III uważa, że brexit był błędem. I chcą to naprawić.

Publikacja: 10.02.2023 03:00

Brytyjczycy chcą wrócić do Unii. To m. in. kwestia zmian demograficznych

Foto: stock.adobe.com

Oficjalnie ani torysi, ani laburzyści o powrocie do Wspólnoty nie myślą. Kilka dni temu taką możliwość wykluczył w rozmowie z „Rz” minister ds. bezpieczeństwa Tom Tugendhat. Co prawda szanse na utrzymanie się u władzy jego ugrupowania przed mającymi odbyć się za dwa lata wyborami są marne, jednak także lider Partii Pracy Keir Starmer, którego ugrupowanie ma dwa razy większe (48 proc.) poparcie niż torysi (24 proc.), na razie zapowiada, że „wykorzysta potencjał brexitu”.

To jednak może się zmienić. Co trzeci wyborca laburzystów, który w 2016 r. głosował przeciw Unii, teraz postawiłby na pozostanie w niej (wśród ogółu wyborców takiej zmiany dokonał co czwarty wyborca). Jeśli to zjawisko się nasili, Starmer będzie musiał je uwzględnić choćby w kampanii wyborczej.

Ale jest też kwestia zmian demograficznych. Za opuszczeniem zjednoczonej Europy opowiadali się przed siedmiu laty przede wszystkim seniorzy. W grupie osób powyżej 65. roku życia tak uczyniło aż 64 proc. uczestników referendum (ogólne zwycięstwo brexitowców było znacznie skromniejsze – 51,9 proc. ). Ale młodzi dali się ponieść entuzjazmowi do integracji: 71 proc. wyborców w wieku między 18. a 24. rokiem życiem postawiło na członkostwo w Unii. Jednak od 2016 siedem nowych roczników zasiliło szeregi zwolenników Wspólnoty, podczas gdy części seniorów z tamtego okresu już nie ma na świecie. To sprzyja powrotowi do Unii.

Czytaj więcej

Brytyjski minister: Putin nie zaskoczył Brytyjczyków

Przede wszystkim jednak Boris Johnson, symbol kampanii na rzecz wyjścia z UE, nie wywiązał się ze złożonych wówczas obietnic. Nie wywiązali się też z nich jego następcy. Wielka Brytanii rozwija się najwolniej ze wszystkich krajów G7. Rząd nie postawił na nogi systemu ochrony zdrowia (NHS), choć temu miały służyć oszczędności na składce do Brukseli. Nie ma też mowy o kontroli imigracji: w ciągu roku na Wyspach osiedliło się o 0,5 mln więcej osób, niż z nich wyjechało.

Gideon Rachman, szef działu zagranicznego „Financial Timesa”, snuje paralelę z XVII-wieczną wojną domową. Co prawda wygrali ją republikanie, doprowadzając do ścięcia Karola I w 1649 r., jednak 11 lat później monarchia została przywrócona. Czy podobnie będzie z brexitem?

Oficjalnie ani torysi, ani laburzyści o powrocie do Wspólnoty nie myślą. Kilka dni temu taką możliwość wykluczył w rozmowie z „Rz” minister ds. bezpieczeństwa Tom Tugendhat. Co prawda szanse na utrzymanie się u władzy jego ugrupowania przed mającymi odbyć się za dwa lata wyborami są marne, jednak także lider Partii Pracy Keir Starmer, którego ugrupowanie ma dwa razy większe (48 proc.) poparcie niż torysi (24 proc.), na razie zapowiada, że „wykorzysta potencjał brexitu”.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"