– Może to być nawet 250 tys. euro dziennie – alarmuje Mirosława Masłowska, posłanka PiS, sprawozdawca poselskiego projektu nowelizacji [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=180129]ustawy o porządku i czystości w gminach[/link].
Dziś odbyło się jego pierwsze czytanie przed sejmowymi komisjami, które odłożyły pracę nad projektem. Przewiduje on przede wszystkim zmianę sposobu zarządzania śmieciami komunalnymi.
[srodtytul]Więcej władzy dla gmin[/srodtytul]
Dziś za zadania dotyczące czystości i porządku w gminach, a więc przede wszystkim za gospodarowanie odpadami komunalnymi, odpowiada gmina, ale tylko teoretycznie. W praktyce śmieci od mieszkańców odbierają prywatne firmy i wywożą je na wysypiska. Nawet teoretycznie obowiązkowa dla mieszkańców segregacja jest często fikcją. Brakuje sortowni, spalarni i kompostowni. Jeżeli nawet któryś z samorządów zainwestował w ekologiczny obiekt, to trafia do niego niewiele śmieci, bo tańsza jest wywózka na wysypisko. Gminy chcące przejąć obowiązki od firm i ustalić własne zasady muszą przeprowadzić ważne referendum, co jest prawie niemożliwe.
Dlatego posłowie chcą, żeby decyzje o gospodarowaniu śmieciami podejmowała rada gminy. Gdyby uznała to za właściwe, mogłaby prowadzić gospodarkę śmieciami za pomocą własnego przedsiębiorstwa albo zlecić to, z uwzględnieniem przepisów o zamówieniach publicznych, firmom prywatnym. Ustalałaby warunki, na jakich mają działać. Przede wszystkim, co robić ze śmieciami zebranymi przez mieszkańców.