Zamiast poprawy jakości gleby, dochodzi do jej pogorszenia. Giną mikroorganizmy, dżdżownice, owady, a ziemia staje się jałowa. Taki efekt przynosi wiosenne wypalanie traw. Do tego dochodzi jeszcze zadymienie okolicy czy dróg, powstaje zagrożenie dla zwierząt czy budynków oraz ludzi. I w niektórych sytuacjach wypalanie traw z wykroczenia zagrożonego grzywną do 5 tys. zł może przeobrazić się w poważne przestępstwo.
Mimo że wypalanie traw zabronione jest m.in. przez ustawę o ochronie przyrody czy rozporządzenie w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów, to strażacy w tym roku interweniowali już ponad 22,5 tys. razy. Z tym, że jeżeli ogień wymknie się spod kontroli to na karze grzywny się nie skończy.
- Jeżeli przez wypalanie traw dojdzie do pożaru, przez co sprawca spowoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, to w takiej sytuacji mogą mieć zastosowanie przepisy Kodeksu karnego dotyczące przestępstw przeciwko środowisku – ostrzega Katarzyna Topczewska, adwokat specjalizująca się m.in. w prawie ochrony zwierząt.
Kodeks karny przewiduje, że w takiej sytuacji kara może wynieść od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Kary mogą być różne ze względu choćby na miejsce zdarzenia. I jeżeli do zniszczenia np. roślinności dojdzie na terenie objętym ochroną, to kara więzienia może wynieść maksymalnie dwa lata więzienia. Taki sam wyrok może usłyszeć osoba, która niezależnie od miejsca zniszczy albo uszkodzi rośliny lub zwierzęta będące pod ochroną powodując istotną szkodę.
Z tym, że przepisy odnoszą się do zniszczeń znacznych rozmiarów czy istotnej szkody. I niekiedy potrzeba np. opinii biegłego, który oceni skalę szkód dla środowiska. Choć niekiedy od razu można ustalić stopień szkodliwości czynu.