Komentując obecne zmiany w ustawie o ochronie przyrody dr hab. Jacek Borowski, prezes Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego, napisał, że cofają nas one do czasów nieskrępowanej wycinki drzew alejowych i przydrożnych.
Ten czas to rok 2004 r., kiedy weszła w życie, podobna do obecnej, nowelizacja ustawy o ochronie przyrody. W jej efekcie np. w samym tylko województwie warmińsko-mazurskim wycięto 30 tys. przydrożnych drzew. Pod piłę poszły dziesiątki tysięcy drzew. Aż wreszcie akcje organizacji pozarządowych i nagłośnienie sprawy w mediach doprowadziły do zmiany przepisów. W 2005 r. wprowadzono w art. 83a ust. 2 ustawy o ochronie przyrody, obowiązek uzgadniania wycinki drzew przydrożnych z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska.
Finał w sądach
Nie zmalał jednak spór o ich obecność na drogach. Jej przeciwnicy używali argumentu zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Dodawali konieczność przebudowy i poszerzania dróg. Zwolennicy obecności drzew podkreślali ich znaczenie dla przyrody i ludzi,podkreślali, że to nie one są przyczyną wypadków, ale nadmierna prędkość i nieprzestrzeganie przepisów.
Niektóre sprawy kończyły się w sądach administracyjnych. np. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie oddalił skargę stowarzyszenia ekologicznego na wycinkę 376 przydrożnych drzew. Z kole WSA w Warszawie uchylił decyzję generalnego inspektora ochrony środowiska odmawiającą zgody na usunięcie 90 przydrożnych wierzb.
W obecnej znowelizowanej ustawie o ochronie przyrody podtrzymano zasadę, że zezwolenie na usunięcie drzewa w pasie drogowym drogi publicznej wydaje, tak jak poprzednio, wójt, burmistrz lub prezydent miasta.