Synod Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej zakończył posiedzenie w Mińsku całkowitym zerwaniem kanonicznych stosunków z patriarchatem Konstantynopola. Podobnie jak w świecie dyplomacji oznacza to zamrożenie wszelkich kontaktów, które odczują przede wszystkim wierni. Nie będą mogli uczestniczyć w nabożeństwach odprawianych przez duchownych konstantynopolitańskich, nie będą mogli spowiadać się i przystępować do komunii świętej. To samo dotyczy duchownych rosyjskiej Cerkwi.
Zakazany Athos
Zrywając relacje z Konstantynopolem, rosyjski synod zamknął drogę swoim wiernym na grecką górę Athos, jedno z najświętszych miejsc w świecie prawosławnym. Znajduje się tam 20 klasztorów, w tym jeden rosyjski (św. Pantejemona), wszystkie są jednak pod jurysdykcją patriarchy konstantynopolitańskiego Bartłomieja I. We wtorek przedstawiciel rosyjskiego patriarchy Cyryla I tłumaczył, że wierni będą mogli jednak jeździć i modlić się w tych ważnych dla prawosławia miejscach, ale muszą się wstrzymać od udziału w nabożeństwach i spowiedzi u tamtejszych duchownych. Nietrudno się domyśleć, że oświadczenie to rosyjska Cerkiew wydała nie bez powodu. Problem polega na tym, że Athos jest jednym z ulubionych miejsc prezydenta Rosji Władimira Putina i wielu innych wysokiej rangi rosyjskich polityków.
– Nasze elity lubią pojechać tam na kilka dni, wyspowiadać się u tamtejszych mnichów, porozmawiać z nimi. Teraz też będą mogli jechać, ale taki wyjazd traci już sens – mówi „Rzeczpospolitej" znany moskiewski politolog Aleksiej Makarkin.
Rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow oświadczył, że Kreml „jest zaniepokojony" relacjami między rosyjską Cerkwią a Konstantynopolem. Wyraził też nadzieję, że konflikt ten zakończy się „po myśli Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej".
Gra o wszystko
Wiele wskazuje jednak na to, że spór między patriarchami moskiewskim i konstantynopolitańskim dopiero się zaczyna. Pierwszy zarządza najliczniejszą i najbogatszą Cerkwią, drugi – duchowo przewodniczy prawosławnym chrześcijanom na świecie. Stawki tej konfrontacji są bardzo wysokie i chodzi nie tylko o dusze ukraińskich wiernych.