Niemiecki głaz utrudnia życie polskim złodziejom

Władze saksońskiego miasteczka zablokowały najwęższą drogę przerzutu kradzionych samochodów do Polski. Pograniczna przestępczość to jeden z głównych tematów kampanii przed zbliżającymi się wyborami do landtagu Saksonii, które może wygrać radykalna Alternatywa dla Niemiec.

Aktualizacja: 18.08.2019 06:15 Publikacja: 17.08.2019 11:23

Niemiecki głaz utrudnia życie polskim złodziejom

Foto: Fotorzepa, Jerzy Haszczyński

Ostritz, liczące 2400 mieszkańców, leży w połowie drogi między Görlitz i Zittau przy linii kolejowej łączącej te dwa miasta w południowo-wschodniej Saksonii. Jednak stacja kolejowa dla Ostritz, choć zatrzymują się na niej tylko niemieckie pociągi, znajduje się po polskiej stronie granicy i nosi nazwę Krzewina Zgorzelecka. Trzeba do niej przejść po małym moście nad Nysą Łużycką. Oficjalnie most jest dla pieszych i rowerzystów, ale nocami złodzieje przeprawiali przez niego ukradzione w Niemczech samochody.

Teraz jest to już niemożliwe. Od kilkunastu dni przed wejściem na most od strony niemieckiej leży głaz narzutowy. Miejscowy radny Thomas Göttsberger, aktywny w mediach społecznościowych, cieszył się, że droga dla kradzionych aut została zablokowana głazem, ale dodał, że to ledwie mały kamyczek w walce z przestępczością na granicy.

Fotorzepa, Jerzy Haszczyński

GORZEJ NIŻ PRZED SCHENGEN

Miejscowe media niemal codziennie piszą o złodziejach zza Nysy Łużyckiej. Ostritz pojawia się często jako droga ucieczki.

- Przechodzą przez ten most i kradną to, co im w ręce wpadnie. Nic nie zmieniło, od czasu gdy Polacy byli tu głównie postrzegani jako złodzieje samochodów. Od wejścia Polski do strefy Schengen nawet się pogorszyło, bo granica nie jest pod stałą obserwacją – mówi „Rzeczpospolitej” Jana Ulbrich, dziennikarka lokalnego oddziału w Zittau „Sächsische Zeitung”, najważniejszego dziennika w landzie.

W jej gazecie można było w ostatnich dniach przeczytać o złodziejach, którzy zanim wrócili na drugi brzeg Nysy Łużyckiej, grasowali w nocy po Ostritz, próbowali się włamać do różych budynków i ciężarówki, w końcu ukradli silnik do maszyny rolniczej. A także o pustoszeniu pól kukurydzy kilka kilometrów dalej czy włamaniach do przedszkola i prywatnej firmy. Choć w tych ostatnich przypadkach nie było sugestii, skąd byli sprawcy

Te, często drobne, kradzieże urosły w Saksonii do roli czołowego tematu kampanii przed wyborami do landtagu, które odbędą się 1 września i już budzą przerażenie elit w całych Niemczech. Po raz pierwszy zwycięzcą w skali landu może bowiem zostać Alternatywa dla Niemiec (AfD), antysystemowa, uważana za skrajnie prawicową i niebezpieczną.

W trzech z ostatnich czterech sondaży AfD prowadzi minimalnie z CDU. Choć według zupełnie ostatniego, przeprowadzonego cztery tygodnie przed wyborami (ośrodka INSA) daje partii Angeli Merkel trzy punkty przewagi nad Alternatywą (odpowiednia 28 proc. i 25 proc. poparcia).

Nikt nie ma wątpliwości, że głównym tematem jest bezpieczeństwo. Rządząca w Saksonii od upadku NRD chadecka CDU zapewnia, że zatrudni setki nowych policjantów, przejmując w ten sposób hasło AfD. CDU jest oskarżana przez wielu saksończyków, że wcześniej zlikwidowała masę etatów w policji, zamykała posterunki. W Ostritz posterunek policji też miał być zlikwidowany, ale pojawiły się petycje w jego obronie.

Ostatecznie przetrwał. Ale w sobotę nikt nie odbiera tam telefonów

- Powinien działać na okrągło. Nie można przecież poprosić złodziei, by kradli wyłącznie od poniedziałku do piątku w godzinach urzędowania – ironizuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Lutz Jankus, szef klubu AfD w radzie miasta Görlitz.

- Już pięć lat temu moja partia domagała się 700 nowych etatów dla policji w Saksonii, CDU nas wtedy nie słuchała – dodaje.

Fotorzepa, Jerzy Haszczyński

ZWYKLI LUDZIE

- My nie mamy antypolskich haseł. Przestępcy zza granicy są Polakami, bo tu przebiega granica z Polską – podkreśla Lutz Jankus, ale jak dodaje, wielu „zwykłych ludzi” jest złego zdania o Polakach, w czasie spotkań wyborczych często się ten wątek pojawia.

Na niemieckim brzegu Nysy Łużyckiej w Ostritz na mostek wchodzi się mijając po prawej stronie niszczejący prostopadłościenny gmach. Stacjonowała tam armia radziecka. Granica enerdowsko-polska była tu ściśle strzeżona. Most nie był otwarty całą dobą, korzystali z niego głównie Polacy pracujący w NRD – w pobliskich miejscowościach, gdzie były duże zakłady tekstylne i kopalnia węgla brunatnego. Był też dostępny dla podróżnych z NRD, którzy przechodzili na stację pod kontrolą straży granicznej. Pociąg przejeżdżał przez polskie terytorium zaplombowany i z zasłoniętymi oknami.

Na drugim, polskim, brzegu jest teraz mały sklepik, handlujący głównie papierosami, które w Polsce są dwa razy tańsze niż w Niemczech. Niektórzy stali klienci z Ostritz biorą na „zeszyt” - u siebie takich możliwości nie mają.Zawsze spłacają kredyty, gdy tylko dostaną wypłatę.

Ostritz, liczące 2400 mieszkańców, leży w połowie drogi między Görlitz i Zittau przy linii kolejowej łączącej te dwa miasta w południowo-wschodniej Saksonii. Jednak stacja kolejowa dla Ostritz, choć zatrzymują się na niej tylko niemieckie pociągi, znajduje się po polskiej stronie granicy i nosi nazwę Krzewina Zgorzelecka. Trzeba do niej przejść po małym moście nad Nysą Łużycką. Oficjalnie most jest dla pieszych i rowerzystów, ale nocami złodzieje przeprawiali przez niego ukradzione w Niemczech samochody.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Alarmujący raport WHO: Połowa 13-latków w Anglii piła alkohol
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek