Tłumy ciekawskich chcą zobaczyć dom w austriackim Amstetten, gdzie Elisabeth Fritzl spędziła ćwierć wieku zamknięta w piwnicy. Gwałcona przez ojca psychopatę kobieta urodziła siedmioro dzieci.
Miejsce, gdzie rozegrała się makabryczna historia, leży tuż przy autostradzie z Wiednia do Salzburga i wiele osób postanawia nadłożyć drogi, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. – Ci ludzie lubują się w jakimś rodzaju turystyki katastroficznej. To odrażające zjawisko pokazujące brak jakiegokolwiek szacunku dla ofiar – denerwuje się zastępca burmistrza Amstetten Ursula Puchebner.
Podobny problem mają władze portugalskiej miejscowości Praia da Luz, gdzie rok temu zniknęła czteroletnia Brytyjka Maddie McCann. Słynący z przepięknych plaż kurort zaczął przyciągać turystów zafascynowanych rodzinną tragedią opisywaną przez media całego świata. Główne atrakcje to apartament rodziny McCannów, skąd prawdopodobnie uprowadzono dziewczynkę, oraz oddalony o 50 metrów od budynku bar, w którym rodzice małej Maddie jedli kolację, w czasie gdy miało dojść do porwania.
– W ostatnią sobotę było ze 20 osób, które razem z dziećmi robiły sobie zdjęcia. To chore – mówi brytyjskiej prasie Pamela Fenn, właścicielka sąsiedniego mieszkania.
Mieszkańcy Praia da Luz mówią, że wycieczki mają charakter zorganizowany, a ich uczestników łatwo poznać po zielonych koszulkach z podobizną dziewczynki. – Makabryczne historie zawsze fascynowały ludzi. Takie skłonności wykorzystują prasa czy twórcy krwawych kryminałów i horrorów. Ludzie są zainteresowani czymś, co nie jest częścią ich codziennego życia. Ale kiedy ta fascynacja przekracza pewne granice, kiedy zaczynamy podejmować jakiś trud, aby poznać okoliczności tragedii, zwykła ciekawość zaczyna przybierać chorobliwe rozmiary – mówi „Rz” brytyjski psycholog dr Rick Norris.