Związkowe rozdwojenie jaźni

Związki zawodowe robią w sporze o emerytury pomostowe to, co do nich należy - ostro protestują, domagając się zwiększenia liczby osób, które byłyby uprawnione do pobierania tych świadczeń. Ciekawi mnie jednak, kogo w tej konfrontacji reprezentują

Aktualizacja: 18.12.2008 14:51 Publikacja: 18.12.2008 14:48

Pytanie to nurtuje mnie od dnia, gdy liderzy trzech central: "Solidarności", OPZZ i Forum Związków Zawodowych zdecydowali się na wspólną okupację Ministerstwa Pracy.

Czy reprezentują interesy tych członków swoich związków, którzy znaleźliby się wśród kilkuset tysięcy szczęśliwców i otrzymywaliby emerytury pomostowe, czy też raczej interesy tych członków swoich związków, którzy na liście beneficjentów systemu by się nie znaleźli i razem z kilkunastoma milionami zatrudnionych musieliby przez wiele lat - aż do przejścia na emeryturę w normalnym terminie - pracować na emerytury pomostowe wybrańców i się na nie składać. A może - jakimś cudem - reprezentują interesy jednych i drugich? Czy też raczej: interesy jednych przeciw interesom drugich i na odwrót?

Na coś się trzeba zdecydować, albowiem z raportu przygotowanego w lutym 2008 r. przez Forum Obywatelskiego Rozwoju i Towarzystwo Ekonomistów Polskich wynika, że "w 2006 r. roczne koszty sektora finansów publicznych związane z wypłatą świadczeń umożliwiających odchodzenie z rynku pracy przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego i jednocześnie nie wynikające ze złego stanu zdrowia (czyli bez rent z tytułu niezdolności do pracy) wyniosły 27,5 mld zł. Oznacza to, że w 2006 r. średnie obciążenie osób pracujących najemnie z tytułu wypłaty tych świadczeń wynosiło 210 zł w skali miesiąca (rocznie 2522 zł). Dla pracownika uzyskującego wówczas przeciętne wynagrodzenie, to dodatkowe obciążenie odpowiadało 16 proc. całkowitych pozapłacowych kosztów pracy".

Myślę, że z dużym prawdopodobieństwem można założyć, iż w 2007 i 2008 r. ponoszony przez pracujących koszt owych uposażeń dla ludzi, którzy odeszli z rynku pracy "przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego" był wyższy niż w roku 2006.

W czyim zatem interesie protestują związkowcy? Albo chociaż w czyim bardziej? I przeciw czyim interesom?

[ul][li][b][link=http://blog.rp.pl/gabryel/2008/12/18/zwiazkowe-rozdwojenie-jazni/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/li][/ul]

Pytanie to nurtuje mnie od dnia, gdy liderzy trzech central: "Solidarności", OPZZ i Forum Związków Zawodowych zdecydowali się na wspólną okupację Ministerstwa Pracy.

Czy reprezentują interesy tych członków swoich związków, którzy znaleźliby się wśród kilkuset tysięcy szczęśliwców i otrzymywaliby emerytury pomostowe, czy też raczej interesy tych członków swoich związków, którzy na liście beneficjentów systemu by się nie znaleźli i razem z kilkunastoma milionami zatrudnionych musieliby przez wiele lat - aż do przejścia na emeryturę w normalnym terminie - pracować na emerytury pomostowe wybrańców i się na nie składać. A może - jakimś cudem - reprezentują interesy jednych i drugich? Czy też raczej: interesy jednych przeciw interesom drugich i na odwrót?

Społeczeństwo
Władysław Kosiniak-Kamysz w Dniu Flagi: Bądźmy dumni z Biało-Czerwonej
Społeczeństwo
Cudzoziemcy na potęgę kupują mieszkania w Polsce. Zachęcił ich kredyt 2 procent
Społeczeństwo
Nie żyje Sławomir Wałęsa. Syn byłego prezydenta miał 52 lata
Społeczeństwo
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz miał 41 lat
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Młodzi wcześniej testują z „promilami”
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne