Działacze gejowscy zbierali podpisy pod petycją do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Domagają się w niej stworzenia ustawy regulującej sytuację prawną związków jednopłciowych. – W tej chwili nie możemy np. uzyskać w szpitalu informacji o chorym partnerze, dziedziczyć po nim bez płacenia podatku czy decydować o pogrzebie – wyliczał problemy, z jakimi się borykają homoseksualiści, Robert Konieczny z Kampanii przeciw Homofobii (KPH).
Pikietą zainteresowali się tylko przedstawiciele Lewicy: Izabela Jaruga-Nowacka i Bartosz Arłukowicz. – To oczywista oczywistość, że takie osoby powinny żyć w związku zgodnie z prawem – mówiła Jaruga-Nowacka. Arłukowicz zachęcał ich do startu w wyborach: – Waszym zadaniem jest pójść do Sejmu. Czekam na posła, który z mównicy powie: jestem gejem, jestem lesbijką.
Środowiska gejowskie wysłały na początku lipca do Donalda Tuska list z prośbą o współpracę w przygotowaniu takiej ustawy. Powołują się w nim na wypowiedź ministra Sławomira Nowaka w TVN 24, że PO opowiada się za prawnymi uregulowaniami związków partnerskich.
– To nieprawda – mówi „Rz” Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania. – Wypowiedź ministra była tylko jego ogólną opinią. I dodaje: – Rząd nie prowadzi prac nad ustawą o rejestracji związków partnerskich. Nie uważam, by była konieczna. Osoby w związkach homoseksualnych nie mają problemów, o jakich mówią. Jeśli się pojawiają, to wynikają z niedoinformowania o swoich prawach. W szpitalu wskazuje się dowolną osobę, która ma być informowana.
A podatek spadkowy płaci też partner osoby heteroseksualnej.