Pierwsi do protestów przystąpili lekarze rodzinni w miastach Kiustendił i Dupnica na południowym zachodzie oraz w Razgradzie na północnym wschodzie kraju. W Wielkim Tyrnowie lekarze przyjmują pacjentów tylko odpłatnie i nie wykonują usług, za które ma płacić kasa. Na drzwiach gabinetów wiszą apele protestacyjne i cenniki usług.
We wtorek do protestów dołączą lekarze w Sofii, Płowdiwie i innych miastach. W półtoramilionowej stolicy Bułgarii usługi medyczne opłacane przez kasy chorych ma świadczyć tylko jeden gabinet lekarski.
Przedstawiciele organizacji lekarzy rodzinnych podkreślają, że wstrzymanie wypłat nie pozwala lekarzom rozliczać się z personelem pomocniczym, w tym z pielęgniarkami, powoduje zaległości w opłacie czynszów za gabinety w należących do państwa przychodniach i w opłacie składek ubezpieczeniowych, za co nalicza się karne odsetki.
Po spotkaniu premiera Bojko Borysowa, ministra finansów Simeona Diankowa i zdrowia Bożidara Nanewa z przedstawicielami protestujących władze zobowiązały się rozpocząć wypłaty jeszcze w poniedziałek.
Lekarze zapowiedzieli jednak, że protestu nie przerwą, gdyż obietnice takie składane są nie po raz pierwszy w ostatnich miesiącach. Przypomnieli, że w przededniu świąt Bożego Narodzenia lekarze rodzinni także nie otrzymali należnych pieniędzy.