W Bułgarii strajkują lekarze rodzinni

Bułgarscy lekarze rodzinni rozpoczęli strajk, protestując przeciwko zaległościom w wypłatach z kas chorych - poinformowało radio publiczne w Sofii.

Publikacja: 08.03.2010 13:16

Pierwsi do protestów przystąpili lekarze rodzinni w miastach Kiustendił i Dupnica na południowym zachodzie oraz w Razgradzie na północnym wschodzie kraju. W Wielkim Tyrnowie lekarze przyjmują pacjentów tylko odpłatnie i nie wykonują usług, za które ma płacić kasa. Na drzwiach gabinetów wiszą apele protestacyjne i cenniki usług.

We wtorek do protestów dołączą lekarze w Sofii, Płowdiwie i innych miastach. W półtoramilionowej stolicy Bułgarii usługi medyczne opłacane przez kasy chorych ma świadczyć tylko jeden gabinet lekarski.

Przedstawiciele organizacji lekarzy rodzinnych podkreślają, że wstrzymanie wypłat nie pozwala lekarzom rozliczać się z personelem pomocniczym, w tym z pielęgniarkami, powoduje zaległości w opłacie czynszów za gabinety w należących do państwa przychodniach i w opłacie składek ubezpieczeniowych, za co nalicza się karne odsetki.

Po spotkaniu premiera Bojko Borysowa, ministra finansów Simeona Diankowa i zdrowia Bożidara Nanewa z przedstawicielami protestujących władze zobowiązały się rozpocząć wypłaty jeszcze w poniedziałek.

Lekarze zapowiedzieli jednak, że protestu nie przerwą, gdyż obietnice takie składane są nie po raz pierwszy w ostatnich miesiącach. Przypomnieli, że w przededniu świąt Bożego Narodzenia lekarze rodzinni także nie otrzymali należnych pieniędzy.

Minister zdrowia Nanew powiedział, że podjęto decyzję odblokowania 350 mln lewów (175 mln euro) z rezerw kas chorych, znajdujących się w banku centralnym.

Dodał jednak, że dla dofinansowania systemu zostaną podniesione składki na kasę, płacone przez obywateli. Podwyżka o 2 proc. miała wejść w życie z początkiem 2011 roku, lecz minister powiedział, że sytuacja wymaga przyspieszenia tego kroku. Obecnie składka wynosi 8 proc. dochodów: połowę płaci pracujący, a połowę - pracodawca.

W lutym przeciwko rządowej reformie systemu ochrony zdrowia, przewidującej zamknięcie około jednej trzeciej szpitali, protestowali pracujący w nich lekarze i pielęgniarki.

Lekarze nie są jedyną grupą, wobec której państwo zalega z wypłatami. Od jesieni 2009 roku z opóźnieniem wypłaca się szereg świadczeń socjalnych, w tym m.in. na dzieci, czy integrację osób niepełnosprawnych. Zadłużenie wobec firm za wykonane zamówienia państwowe sięga - według Bułgarskiej Izby Gospodarczej - 600 mln lewów (300 mln euro).

Jako przyczynę takiego stanu rzeczy, analitycy w Sofii uważają z jednej strony kryzys gospodarczy i drastyczną redukcję wpływów do budżetu z podatków i ceł, a z drugiej dążenie ministerstwa finansów do utrzymania równowagi budżetowej, koniecznej dla kandydowania Bułgarii do strefy euro.

Pierwsi do protestów przystąpili lekarze rodzinni w miastach Kiustendił i Dupnica na południowym zachodzie oraz w Razgradzie na północnym wschodzie kraju. W Wielkim Tyrnowie lekarze przyjmują pacjentów tylko odpłatnie i nie wykonują usług, za które ma płacić kasa. Na drzwiach gabinetów wiszą apele protestacyjne i cenniki usług.

We wtorek do protestów dołączą lekarze w Sofii, Płowdiwie i innych miastach. W półtoramilionowej stolicy Bułgarii usługi medyczne opłacane przez kasy chorych ma świadczyć tylko jeden gabinet lekarski.

Społeczeństwo
72 godziny kryzysu. Unia apeluje, by minimum na taki czas zgromadzić zapasy
Społeczeństwo
Alarmujące dane z Wielkiej Brytanii o woreczkach nikotynowych. Najnowsze wyniki badań dotyczą dzieci
Społeczeństwo
Gwardia Narodowa na ulicach Los Angeles. Protesty przeciwko polityce Donalda Trumpa ws. migracji
Społeczeństwo
Protesty w Los Angeles, Trump wysyła Gwardię Narodową. Gubernator: Chce widowiska
Społeczeństwo
Już nie USA i nawet nie Ukraina. Kogo Rosjanie uważają za głównego wroga?