Miesiąc temu Palestyńczycy ogłosili, że ich wewnętrzny konflikt dobiegł końca. Rywalizujące ze sobą frakcje Fatah (kontroluje Zachodni Brzeg Jordanu) i Hamas (kontroluje Strefę Gazy) zawarły porozumienie. Na jego mocy powołany miał zostać rząd jedności narodowej, co z kolei otworzyłoby drogę do powstania zjednoczonej, niepodległej Palestyny.

Idylla trwała krótko. Radykalny Hamas właśnie odrzucił zgłoszoną przez Fatah kandydaturę Salama Fajada na premiera.

– Nie udzielimy mu naszego wotum zaufania. Nie może być tak, że jedno z dwóch ugrupowań nominuje swojego kandydata. To stanowisko musi być obsadzone w wyniku konsensusu – powiedział rzecznik Hamasu.

Oświadczenie to zostało wydane przed wtorkowym spotkaniem w Kairze, podczas którego przedstawiciele obu frakcji mieli ustalić skład rządu. Niewykluczone więc, że Hamas próbuje tylko wzmocnić swoje stanowisko negocjacyjne. Przedstawiciele Fatahu  wyrazili nadzieję, że „Hamas ostatecznie zmieni zdanie".

Fajad  piastuje obecnie stanowisko premiera we władzach Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu Jordanu. Wykształcony w Ameryce ekonomista cieszy się dużą sympatią na Zachodzie. Jeżeli to ten umiarkowany polityk  stanie na czele ogólnopalestyńskiego rządu, UE i USA będą miały pewność, że pomoc finansowa udzielana przez nie Palestyńczykom nie trafi w ręce Hamasu. Organizacji, którą Zachód uważa za terrorystyczną.