Obywatelski projekt ustawy wprowadzający bezwzględną ochronę życia poczętego trafi w przyszłym tygodniu pod obrady Sejmu. Podpisało się pod nim 450 tys. obywateli, a zaprezentuje go Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – Prawo do Życia, który zasłynął organizowaniem kontrowersyjnych wystaw antyaborcyjnych w miejscach publicznych.
Dziś prawo dopuszcza przerywanie ciąży w sytuacji, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie kobiety, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa, a także gdy badania wskazują na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu. Według nowego projektu wyjątki te zostałyby zniesione. W sytuacji gdy zagrożone byłoby życie matki, lekarz, który zdecydowałby się na ratowanie kobiety kosztem życia nienarodzonego dziecka, mógłby zostać uznany przez sąd za niewinnego na mocy art. 26 kodeksu karnego (dotyczącego m.in. działania w tzw. stanie wyższej konieczności).
SLD już się szykuje do batalii o storpedowanie tej inicjatywy. – Ta propozycja jest absurdalnie radykalna – uważa Marek Balicki z SLD. – To próba narzucenia światopoglądu katolickiego wszystkim obywatelom, co jest sprzeczne z konstytucją.
Zdaniem Balickiego nie do przyjęcia jest pomysł, by o ratowaniu życia kobiety rozstrzygał kodeks karny. – W sytuacji konfliktowej lekarz nie może podjąć działania ratującego życie kobiet w ciąży, nie wiedząc, czy zostanie to uznane za przestępstwo – argumentuje.
Dlatego lewica będzie wnioskowała o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. A we wtorek, w dniu rozpoczęcia obrad Sejmu, przed parlamentem stanie wystawa "Piekło kobiet" o podziemiu aborcyjnym przygotowana przez środowiska lewicowe. Ta sama, na której prezentację w Sejmie nie zgodził się marszałek Grzegorz Schetyna.