Ceremonia miała miejsce w Waszyngtonie w słynnej, ponadstuletniej synagodze 6th & I. Odprawił ją rabin Steve Greenberg, który sam nie ukrywa homosekusalności. Na ślubnym kobiercu stanęli panowie Yoni Bock i Ron Kaplan. Poza tym jednym "szczegółem" wszystko odbyło się zgodnie z żydowskimi rytuałami. Para nowożeńców stała pod specjalnym baldachimem (chupą), a ich krewni bili naczynia i krzyczeli "Mazel Tov!" w momencie wymiany obrączek.
– Do wzięcia ślubu zainspirowało nas wprowadzenie przepisów legalizujących takie związki w naszym rodzinnym Waszyngtonie. Chcieliśmy jednak mieć ślub zgodny z prawami halachy. Chcieliśmy związać się w sposób żydowski, a nie świecki – ogłosiła para homoseksualnych nowożeńców w specjalnym oświadczeniu.
„Ślub" Bocka i Kaplana wywołał euforię wśród żydowskich środowisk homoseksualnych w USA. O ile pomniejsze, radykalne odłamy judaizmu podchodzą do kwestii homoseksualizmu dość liberalnie, jego główny, ortodoksyjny nurt pozostaje konserwatywny. Mimo że część wspólnot nieoficjalnie przyjmuje w swoje szeregi homoseksualistów czy nawet transseksualistów, oficjalne stanowisko pozostaje niezmienne: homoseksualizm to poważny grzech.
Właśnie dlatego zdecydowana większość ortodoksyjnych rabinów jest waszyngtońską ceremonią zszokowana. 100 najważniejszych z nich – m.in. rabin Hershel Reichman z Yeshiva University i rabin Elie Abadie z nowojorskiej synagogi Safra – napisali specjalny list otwarty, w którym potępili rytuał jako "sprzeczny z prawami Tory", a co za tym idzie nieważny.
"Osoba, która przeprowadziła taką ceremonię, nie jest ortodoksyjnym rabinem" – napisali kapłani. "Żydowska tradycja mówi jasno, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Złamanie tej zasady to profanacja. Zdecydowanie to potępiamy. Opinia publiczna musi wiedzieć, że ortodoksyjny judaizm nie zmienił i nigdy nie zmieni swojego stanowiska w sprawie homoseksualizmu".