Podobna sytuacja spotkała reportera "Rz". Rzecznik burmistrza Iwona Boratyn groziła mu przez telefon sądem za publikacje. Groziła też, że burmistrz będzie "na temat autora tych tekstów rozmawiał z redaktorem naczelnym" "Rz". Wcześniej, w lutym, gmina Włoszczowa wysłała do "Rz" pismo przedprocesowe, w którym straszyła nas odpowiedzialnością karną.
Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, jest zaniepokojony taką praktyką. – Można domniemywać nawet, że mamy tu do czynienia z przestępstwem opisanym w prawie prasowym. Kto tłumi krytykę prasową, popełnia przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności – komentuje. Również zdaniem Krzysztofa Skowrońskiego, prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, sprawa ma znamiona ograniczania wolności słowa. – SDP zamierza się temu przyjrzeć – mówi "Rz" Skowroński.
Ale nie tylko miasto interweniuje w sprawie Dorywalskiego. TVP o film Latkowskiego pytał przedstawiciel Zakładu Produkcji Urządzeń Elektrycznych SA we Włoszczowie. – To były pytania, czy zamierzamy w to wchodzić – mówi "Rz" nasz informator z biura zarządu Telewizji Polskiej.
Paweł Mijas, rzecznik ZPUE, zapewnia, że on z TVP nigdy się nie kontaktował.
Właścicielem ZPUE SA jest Bogusław Wypychewicz, jeden z najbogatszych Polaków. W 2006 r. kupił 63 proc. udziałów Stolbud SA z Włoszczowy. Jak wynika z dokumentów, do których dotarła "Rz" – w latach 2007 – 2009 Dorywalski przyznał Stolbudowi zwolnienia podatkowe na kwotę 308 tys. złotych. Powód? "Interes publiczny" – uzasadniano w dokumentach.
W 2010 roku ZPUE angażowało się w kampanię Dorywalskiego. W gazetce zakładowej "Holding Express" informowano o poparciu dla Dorywalskiego i powołaniu ponadpartyjnego komitetu poparcia.