Reklama

Berlin nie dla Szwabów

Nienawiść do bogatych yuppies ze Szwabii jest tak silna, że musieli zająć się nią politycy.

Publikacja: 03.01.2013 00:27

Oktoberfest doroczne święto piwa w Monachium, największe pijaństwo świata

Oktoberfest doroczne święto piwa w Monachium, największe pijaństwo świata

Foto: EAST NEWS

Bułeczki w Berlinie nazywa się Schrippen. W Stuttgarcie nazywają się Wecken. Nie brak jednak w stolicy Niemiec piekarni, które używają nazw swych wyrobów ze Szwabii, czyli regionu odległego o setki kilometrów. To denerwuje niezwykle Wolfganga Thierse, obecnie wiceprzewodniczącego Bundestagu, który przez całe lata kierował parlamentem. Właśnie dał wyraz swego lokalnego patriotyzmu, co w państwie federalnym, kulturowo, religijnie i obyczajowo  zróżnicowanym jak rzadko które, wywołało falę oburzenia.

Spór o bułeczki

– Kiedy jestem w piekarni i spostrzegam napis Wecken, myślę sobie: „dlaczego bułeczki nie mogą się po prostu nazywać Schrippen" – powiedział niedawno w jednym z wywiadów. Co więcej, nie podoba mu się także szwabska nazwa pięknej niemieckiej nazwy placka śliwkowego (Pflaumenkuchen). I na tym nie koniec. Thierse  ma do Szwabów własne posłanie: „Życzyłbym sobie, aby Szwabowie mieszkający w Berlinie pojęli, że znajdują się już w swych miasteczkach, gdzie obowiązuje tygodniowy plan sprzątania przez lokatorów klatek schodowych".

Takie twierdzenie bardzo  Szwabów zabolało i Günther Oettinger, komisarz UE, a wcześniej szef rządu Badenii- -Wirtembergii (geograficznie Szwabii)  poczuł się zmuszony do wystosowania protestu. – Bez Szwabów poziom życia w Berlinie byłby nie do utrzymania. To w końcu my łożymy na ten cel każdego roku – oświadczył. Na Thiersego posypały się gromy z ust wielu innych polityków.

Życzenia z Berlina

– Jest obecnie jedynie kwestią czasu, gdy południe Niemiec sięgnie po jedno słowo –„Flughafen" (lotnisko), aby dać wyraz swym negatywnym uczuciom pod adresem Berlińczyków – pisze „Spiegel Online". Budowane nowe lotnisko w Berlinie, którego termin oddania do użytku przesuwany jest z roku na rok, stało się już od dawna synonimem nieudacznictwa, złego zarządzania i kosmicznego bałaganu. Niemcom nie grozi zapewne wybuch konfliktów Północ-Południe, ale wzmacnia  niepomiernie animozje i negatywne stereotypy.

Tym bardziej że Szwabów w Berlinie się nie lubi. Dokładnie w jednej dzielnicy Prenzlauer Berg. Zapuszczona za czasów NRD odzyskała dość szybko świetność po zjednoczeniu miasta i stała się miejscem kultury alternatywnej na wzór legendarnego Kreuzbergu. Na krótko, bo na malowniczą dzielnicę przypuścili yuppies ze swymi porsche i BMW. W dużej części z bogatego południa Niemiec, w tym Szwabii. To się bardzo nie podoba wielu starym mieszkańcom, którzy muszą płacić coraz wyższe czynsze i czują się poniżeni. „Stuttgart, Sindelfingen – znajdują się w odległości 600 km. Wschodni Berlin życzy przyjemnej podróży" – plakaty takiej treści pojawiają się raz po raz na ulicach Prenzlauer Bergu. Są też inne, w rodzaju: „Jesteśmy narodem. A wy jesteście innym". Tymczasem rocznie ze Szwabii do Berlina przeprowadza się ok. 8 tys. osób.

Reklama
Reklama

W takiej atmosferze policja ma pełne ręce roboty, poszukując sprawców podpaleń wózków dziecięcych na klatkach schodowych domów zamieszkanych przez Szwabów. W ostatnich latach spłonęły już dziesiątki luksusowych aut przybyszów z dalekiej Szwabii. Takie sygnały ślą przeciwnicy gentryfikacji, czyli gwałtownej zmiany charakteru  tej dzielnicy spod znaku anarchistów, lewaków i podobnych organizacji. W tym kontekście co najmniej dziwnie brzmi głos Wolfganga Thierse, uznanego i cenionego polityka SPD. Ale i on mieszka na Prenzlauer Bergu.

Znienawidzeni yuppies

– Szwabowie wyróżniają się na tle innych przybyszów, gdyż posługują się konsekwentnie własnym dialektem i to dlatego gniew mieszkańców jest głównie skierowany przeciwko nim – tłumaczy prof. Hartmut Häußermann, socjolog z Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie.

– Nienawiść do Szwabów jest wyrazem uprzedzeń tych, którzy żyją z subwencji i którzy nienawidzą wszelkich przemian – pisał „Stuttgarter Zeitung". Na przeciętnego mieszkańca Berlina przypada rocznie niemal tysiąc euro dotacji z bogatych landów w ramach programu wyrównywania dochodów. Jedna czwarta tej sumy pochodzi z Badenii-Wirtembergii. Reszta z Bawarii i Hesji. Bogate Południe twierdzi jednak, że czas hojności się skończył.

Społeczeństwo

Północ kontra Południe

Południe Niemiec żyje dostatnio, co na pierwszy rzut oka manifestuje się w Monachium przywiązaniem do kabrioletów BMW, a w Stuttgarcie do tych samych pojazdów marki Mercedes. Północ w większości protestancka kultywuje nieco inny obraz życia. Pruskie tradycje siermiężnego porządku społecznego Północy nie pasują zbytnio do mentalności mieszkańców południowych Niemiec. „Laptop und Lederhose" (Laptop i skórzane spodenki) – tak brzmi popularny slogan podkreślający udaną symbiozę nowoczesności i tradycji w Bawarii. Dla odmiany Berlin wybrał jako swe oficjalne motto: „Arm aber sexy" (Biedny, lecz sexy), co odzwierciedla doskonale sytuację finansową i obyczajową stojącej na granicy bankructwa stolicy. Z kolei Badenia-Wirtembergia wybrała na swe motto: „Wir können alles. Außer Hochdeutsch" (Umiemy wszystko. Z wyjątkiem literackiego niemieckiego). To brzmi jak prowokacja. Dialekt szwabski denerwuje nie tylko mieszkańców berlińskiego Prenzlauer Bergu. – Szwabowie są nierzadko aroganccy i demonstrują wobec tubylców swą wyższość poprzez chociażby pogardę dla lokalnych sprzedawców, zaopatrując się w sklepach zaspokajających ich gusty – tłumaczy Cornelius Ochmann, politolog, sam przybysz z południowej części Niemiec. Nawet Bawarczycy mało lubiani poza swym landem nie cieszą się tak złą opinią. Jeszcze gdy Bawaria była na dorobku w latach 60. ubiegłego wieku, „Der Spiegel" wyliczał przyczyny, dlaczego mieszkańcy tego landu nie przepadają za obywatelami z północnej części RFN. – Mają kompleks niższości, rozpiera ich duma z osiągnięć Bawarii i odrzucają pruskie zwyczaje – pisał „Spiegel". Od tego czasu zmieniło się tylko to, że Bawarczycy nie mają żadnego kompleksu. Podobnie Szwabowie. —p.jen.

Społeczeństwo
Strzelanina na plaży Bondi. Kim jest bohater, który mógł uratować nawet setki osób?
Społeczeństwo
Samolot pasażerski prawie zderzył się z maszyną wojskową USA. „To oburzające”
Społeczeństwo
Kibice rozczarowani wizytą Leo Messiego w Kalkucie. Wdarli się na boisko i zdemolowali stadion
Społeczeństwo
Ultrabogacze podbijają świat. I nadal się bogacą
Społeczeństwo
Czy Szwajcaria ustali w referendum liczbę ludności? Głosowanie możliwe w 2026 roku
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama