Według danych brytyjskiego urzędu statystycznego w latach 2001-2011 kraj opuściło łącznie 3,6 mln osób. Najgorszy okazał się rok 2008, kiedy wyjechało 427 tys. osób. Nieprawdziwe jest przy tym powszechne przekonanie, że to głównie emeryci poszukujący ciepłych (i tanich) krajów, by tam spędzić jesień życia. W rzeczywistości wśród brytyjskich emigrantów ostatniej dekady było tylko 150 tys. osób w wieku emerytalnym.
Najczęściej wyjeżdżają farmaceuci, chemicy, specjaliści lotnictwa i inżynierowie branż technicznych. Tradycyjnie jako nową ojczyznę najczęściej wybierają Australię, a w następnej kolejności Stany Zjednocazone, Hiszpanię, Francję, Niemcy, Kanadę i Nową Zelandię.
Problem dostrzega rządząca Partia Konserwatywna. Jej poseł Nick de Bois ostrzega, że „drenaż mózgów" w postaci masowego wyjazdu młodych, aktywnych i dobrze wykształconych osób spowoduje w przyszłości „wymierne straty" dla brytyjskiej gospodarki.