Od kilku dni aborcja jest w Irlandii dopuszczalna w wypadku zagrożenia życia matki oraz ryzyka, że popełni ona samobójstwo. Mimo to Irlandia nadal pozostanie tym krajem Unii, gdzie przepisy ograniczające aborcję są najsurowsze: nie będzie ona możliwa ani w przypadku gwałtu, ani kazirodztwa, a za jej przeprowadzenie będzie grozić kara aż 14 lat więzienia. Irlandzkie regulacje stają się jednak coraz bliższe obowiązującym w trzech innych państwach Wspólnoty: w Polsce, na Cyprze i Malcie.
Liczba operacji aborcji wcale nie tam jest jednak najniższa.
– Zgodnie z prawem europejskim władze danego kraju nie mogą zakazać wyjazdu kobiecie w ciąży do innego państwa UE, gdzie przerywanie ciąży jest legalne – przypomina „Rz" Marco Incerti z Center for European Policy Studies (CEPS) w Brukseli.
Tylko do samej Wielkiej Brytanii każdego roku na zabieg przeprowadzenia aborcji wyjeżdża około 7 tys. irlandzkich kobiet. A zdaniem lokalnych mediów przynajmniej dwa razy tyle takich operacji jest przeprowadzanych po kryjomu na miejscu.
Proporcjonalnie do ludności niższy wskaźnik aborcji ma zatem Holandia (w ub.r. 28 tys.), kraj o jednych z najbardziej liberalnych przepisach dopuszczających przerywanie ciąży na świecie. Zabieg można tu przeprowadzić bez żadnych formalności do 24. tygodnia życia i przy pełnej odpłatności przez państwo. Według niedawno opublikowanego raportu prestiżowego pisma medycznego „Lancet" tylko 13,5 proc. ciąż kończy się w Holandii aborcją. Wśród krajów Unii rekordowo niskie wskaźniki pod tym względem notują także Belgia (13,5 proc.) i Niemcy (14,4 proc.), podczas gdy np. w Rosji taki jest finał prawie 45 proc. ciąż.