Ubiegłe dwa lata, mimo wzrostu gospodarczego, były fatalne dla zasobności portfeli Polaków. Niestety, tak samo będzie w tym roku – przewidują eksperci.
Jak wylicza GUS, po sześciu latach wzrostu realnych (tj. po odliczeniu inflacji) dochodów rok 2012 był drugim z kolei, gdy one malały. Tzw. dochód rozporządzalny, w uproszczeniu chodzi o pieniądze, jakie mamy faktycznie do wydania po opłaceniu danin na rzecz państwa, wynosił w ubiegłym roku 1278 zł na jedną osobę. Był realnie o 0,1 proc. niższy niż rok wcześniej.
Ta sytuacja zapewne powtórzy się w tym roku. To efekt niskiego wzrostu gospodarczego, wysokiego bezrobocia i rosnącego fiskalizmu państwa.
– Obawiam się, że w tym roku średni realny dochód rozporządzalny Polaków zmaleje po raz trzeci z rzędu – mówi nam Iga Magda, wiceprezes Instytutu Badań Strukturalnych.
Czym to tłumaczy? Wskazuje, że zamrożone są progi dochodowe, co oznacza de facto konieczność opłacania wyższego PIT od zarobków. Ponadto w miejscu stoi zatrudnienie, nie przybywa zatem pracujących, a presja na wzrost wynagrodzeń, czego dowodzą ostatnie badania NBP, jest wręcz śladowa. – Wszystko to powoduje, że Polacy mają coraz mniej pieniędzy do dyspozycji – podkreśla Iga Magda.