W Polsce nie pracuje co trzecia osoba w wieku 25–34 lata. Mimo to władze nie spieszą się z projektem, który choć część wchodzących na rynek pracy uchroniłby przed wylądowaniem w pośredniaku.
Ogłoszony osiem miesięcy temu rządowy program „Pierwszy biznes – wsparcie w starcie" zakładał, że w pierwszym etapie niskooprocentowane pożyczki na założenie własnego biznesu (do 60 tys. zł) będą udzielane w trzech województwach – mazowieckim, małopolskim i świętokrzyskim. Przeznaczono na nie ponad 20 mln zł. Kwota ta miała wystarczyć na 350 pożyczek (mogą się o nie ubiegać osoby, które ukończyły szkołę lub uczelnię nie dawniej niż cztery lata temu).
Kolejne pieniądze dla młodych – już ze wszystkich województw – miały się pojawić wraz z wejściem w życie nowej ustawy o promocji zatrudnienia. Planowano, że nastąpi to w lutym tego roku.
Prace nad ustawą się przedłużają. Projekt jest dopiero po pierwszym czytaniu w Sejmie. Nowe przepisy wejdą w życie najwcześniej w maju i dopiero wtedy zostaną uruchomione kolejne środki – 60–80 mln zł.
Do tego czasu przyszli przedsiębiorcy z 14 województw muszą czekać. A ci z tych regionów, gdzie realizowany jest pilotaż, będą musieli ostro się bić, by załapać się na pożyczki. Do tej pory Bank Gospodarstwa Krajowego udzielił ich zaledwie 13. – Na rozpatrzenie czeka kilkadziesiąt wniosków. Udzielanie wszelkiego rodzaju kredytów i pożyczek to proces długotrwały, bo bank musi dokładnie przeanalizować wszystkie dokumenty – mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy.