Łapówka. Plaga współczesnego świata

Nie ma praktycznie dnia bez informacji o kolejnej aferze korupcyjnej. Jeszcze do niedawna korupcję traktowano jako część systemu.

Publikacja: 06.04.2014 16:00

Symbol korupcji obalonych niedawno władz ukraińskich: Meżyhiria – rezydencja Wiktora Janukowycza

Symbol korupcji obalonych niedawno władz ukraińskich: Meżyhiria – rezydencja Wiktora Janukowycza

Foto: AFP, Yuriy Dyachyshyn Yuriy Dyachyshyn

Kilka dni temu świat obiegła wiadomość o zamrożeniu majątku szefa Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego Zhou Yongkanga. Takie informacje z Chin nie robią już na nikim wrażenia. Kto miał do czynienia z chińską administracją czy biznesem, wie doskonale, jak działa chiński system gospodarczy. Ale sprawa  Zhou Yongkanga nie mieści się w żadnym schemacie.

Mowa o majątku wartości 14,5 mld dol., który został zajęty przez władze w największej dotychczas znanej aferze korupcyjnej w Chinach. Podejrzanych jest ponad 300 krewnych i znajomych ministra, na których nazwiska zarejestrowano majątek w postaci zagranicznych kont bankowych, setek willi i apartamentów oraz innych nieruchomości.

Wobec takich sum drobiazgiem mogą się wydawać inne przypadki korupcji w świecie polityki. Takie jak oskarżenie  byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego o zaakceptowanie przyjęcia 150 tys. euro na działalność jego ugrupowania od Liliane Bettencourt, głównej udziałowczyni koncernu L'Oreal.

Nawet ostatnie doniesienia z Ukrainy, gdzie w domu Edwarda Stawickiego, byłego ministra energetyki i przemysłu węglowego, znaleziono 42 kg złota i 4,8 mln dol. w gotówce, wydają się być niczym w porównaniu z przypadkiem chińskiego ministra.

Nie ulega wątpliwości, że o miano najbardziej  skorumpowanego polityka  Europy może się ubiegać z powodzeniem Silvio Berlusconi. Trzykrotny premier i miliarder korumpował polityków i sędziów.

Używał tego narzędzia do oszustw podatkowych i w działalności biznesowej. Trudno o lepszy przykład korupcji w polityce.

Słaby punkt – przetargi

Korupcja nie zna granic i ma  różne postaci. Począwszy od zwykłej łapówki, po skomplikowane układy przy przetargach publicznych. – To, co nie wywoływało żadnych zastrzeżeń jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku, obecnie jest przedmiotem społecznego potępienia – zwraca uwagę „Rz" prof. Marcel Thum z monachijskiego instytutu gospodarczego Ifo.

W sumie nie wiadomo, czy korupcja jest zjawiskiem coraz częstszym, czy też zwiększyła się jedynie wrażliwość społeczna na tego rodzaju zjawisko. Jest to wdzięczny temat dla mediów, które pilnie śledzą poczynania polityków i biznesmenów. To na styku tych dwóch światów dochodzi w ostatnich latach do najbardziej spektakularnych przejawów korupcji.

Potwierdzają to niedawne badania  UE dotyczące korupcji w postępowaniu przetargowym. Pierwsze na ten temat. Wynika z nich, że korupcja przyczyniła się do strat w wysokości 1,4–2,2 mld euro, co daje 3–4 proc. wartości wszystkich przetargów organizowanych w 2010 r. w UE.

To wielokrotnie więcej, niż do tej pory sądzono. Badania przeprowadzono we Włoszech, Holandii, Francji, Polsce, na Węgrzech, Litwie, w Rumunii i Hiszpanii.

Polska trzyma się nieźle

Co ciekawe, prawdopodobieństwo korupcji było największe w Hiszpanii i wyniosło 34–41 proc. Na drugim miejscu znalazła się Litwa przed Rumunią, Węgrami i Polską. Najmniejsze prawdopodobieństwo występuje w Holandii (w granicach 1 proc.), Francji (2–3 proc.). We Włoszech 8–10 proc. Specjalizacją Litwy przy organizacji przetargów jest zmowa cenowa (73 proc.). Łapówki dominują w Hiszpanii (60 proc. wszystkich  form nadużyć przy okazji przetargów). W Polsce zmowa  cenowa występuje w 52 proc. przypadków. Łapówki to 32 proc.

Z  kolei z pierwszego  raportu antykorupcyjnego  Komisji Europejskiej z lutego tego roku wynika, że 45 proc. przedstawicieli polskich firm odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy ich firma nie wygrała przetargu z powodu korupcji. Daje to naszemu krajowi piąte miejsce wśród najbardziej skorumpowanych pod tym względem  państw UE,  po Bułgarii, Słowacji, Cyprze i Czechach. Średnia UE wynosi 32 proc., przy czym w Danii twierdząco na pytanie to odpowiedziało 6 proc. firm. W Niemczech 20 proc.

Jednocześnie powszechność występowania korupcji w Polsce spada od lat. Zgodnie z Indeksem Percepcji Korupcji przygotowywanym co roku przez Transparency International Polska osiąga coraz lepsze wyniki.

W 2008 r. nasz kraj był na 58. miejscu. Sześć lat wcześniej na 45. W roku ubiegłym na 38. To są imponujące wyniki, ale czy jest w Polsce pod tym względem lepiej? Niekoniecznie. Z  raportu antykorupcyjnego UE wynika, że Polska plasuje się w połowie listy państw, których obywatele są zdania, że w ich kraju korupcja jest bardzo rozpowszechniona.  O ile w Polsce takiego zdania jest 82 proc. obywateli, o tyle w Czechach 95 proc., w Grecji 99 proc., we Włoszech 97 proc., a w Hiszpanii 95 proc. Dla porównania w rankingu Transparency International gdzie Polska znajduje się na 38. miejscu, Węgry na 47., Czechy na 57., Grecja na 80., Włochy na 69., a Hiszpania na 40.

Sięgnijmy do innego raportu KE z grudnia ubiegłego roku o korupcji w służbie zdrowia. Obraz Polski też nie wygląda źle.  Z sondaży będących podstawą opracowania wynika, że 1,7 gospodarstwa domowego przyznało się do wręczenia w 2011 r. łapówki w celu uzyskania lub przyspieszenia uzyskania świadczenia, przy czym średnia jej wysokość sięgała 311 zł.

Jednocześnie 1,6 proc. badanych przyznało się do tzw. dowodów wdzięczności po wykonaniu usługi medycznej o średniej wartości 142 zł. Abstrahując od kwot łapówki, warto zadać sobie pytanie, w jakim stopniu skorumpowana jest polska służba zdrowia na tle innych państw UE.

Wydaje się, że bardzo na tle  takich państw jak Dania, Szwecja, Wielka Brytania czy Niemcy, gdzie na pytanie, czy wśród personelu medycznego rozpowszechniona jest korupcja, twierdząco odpowiada nie więcej niż co piąty obywatel. W Polsce niemal co drugi (48 proc.). To więcej niż w Czechach (33 proc.), ale mniej niż w Bułgarii czy Rumunii (ponad 60 proc.) i niemal tyle samo co na Węgrzech czy Słowacji. Rekord bije Grecja, gdzie zdaniem trzech czwartych pacjentów personel medyczny jest skorumpowany.

– Wszystkie  rankingi  korupcyjne należy traktować niezwykle ostrożnie. Nie zauważam żadnego znaczącego spadku poziomu korupcji w Polsce – mówi „Rz" Marek Dyjasz, ekspert Polskiego Instytutu Kontroli Wewnętrznej. Jego zdaniem w ujawnianiu korupcji ogromną rolę odgrywają media. Jednocześnie środowiska korupcjogenne stosują  coraz to nowsze metody kamuflowania tego zjawiska. Odchodzą w przeszłość pieniądze jako narzędzie korupcji, a pojawiają się liczne świadczenia pełniące taką samą rolę, np. wycieczki, prezenty czy pseudowykłady za niezłe pieniądze.

Przykład – Rosja

W rankingu Transparency International Chiny są na 80. miejscu, Rosja na 127. To różnica ogromna. – Chińskie władze wypowiedziały zdecydowaną walkę korupcji i efekty są już widoczne – mówi Carl Dolan z Transparency International.

Niedawny raport PricewaterhouseCoopers dowodzi, że przestępstwa gospodarcze zdarzają się w Rosji znacznie częściej niż w innych częściach świata. W ciągu dwóch ostatnich lat z przestępstwami tej natury zetknęło się 60 proc. respondentów PwC. W Afryce – 50 proc., w Europie Wschodniej – 40 proc., przy tym średnia światowa wynosi 37 proc. W Rosji nie ma ani zorganizowanej walki z korupcją, ani nawet chęci ograniczenia jej zakresu. Jest wbudowana w system od najniższego szczebla do najwyższego. Weźmy gaiszników, czyli funkcjonariuszy milicji drogowej, którzy mogą dorobić nawet 5 tys. dol. miesięcznie – jak twierdzi Aleksiej Nawalny, twórca antykorupcyjnego portalu ROSPIL. Wartość rynku korupcyjnego szacuje się na ponad 600 mld dol. rocznie. To 20 razy więcej niż jeszcze dziesięć lat temu.

To jednak nic w porównaniu  z danymi organizacji Czyste Ręce utworzonej przez adwokatów broniących praw człowieka w Federacji Rosyjskiej.

Ich zdaniem w czasie, gdy  trwała kampania antykorupcyjna premiera Dmitrija Miedwiediewa, w latach 2008– 2012 średnia wysokość łapówki wzrosła 33-krotnie, z 9 tys. rubli do ok. 300 tys.

Kilka dni temu świat obiegła wiadomość o zamrożeniu majątku szefa Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego Zhou Yongkanga. Takie informacje z Chin nie robią już na nikim wrażenia. Kto miał do czynienia z chińską administracją czy biznesem, wie doskonale, jak działa chiński system gospodarczy. Ale sprawa  Zhou Yongkanga nie mieści się w żadnym schemacie.

Mowa o majątku wartości 14,5 mld dol., który został zajęty przez władze w największej dotychczas znanej aferze korupcyjnej w Chinach. Podejrzanych jest ponad 300 krewnych i znajomych ministra, na których nazwiska zarejestrowano majątek w postaci zagranicznych kont bankowych, setek willi i apartamentów oraz innych nieruchomości.

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK