Po co urzędnicy wymyślili las i rzekę

Łódzki architekt nie może rozpocząć budowy. Mimo wyroków sądu urzędnicy ?od ośmiu lat wynajdują przeszkody, by nie wydać ?mu warunków zabudowy.

Publikacja: 02.05.2014 02:23

Architekt Jacek Rochala nabył działkę, na której chciał postawić wieżowiec mieszkalny. W 2006 roku wystąpił o warunki zabudowy. – Kupując taką działkę, znaliśmy jej przeznaczenie. Mogliśmy zbudować tam wieżowce do 11. kondygnacji – mówi Rochala. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. – W projekcie decyzji mam 11 kondygnacji, tymczasem w decyzji dostaję tylko pięć – opowiada.

Przedstawiciele łódzkiego magistratu tłumaczą, że zapis o 11 kondygnacjach to zwykły błąd urzędnika. Ten konsekwencji jednak nie poniesie, bo – jak twierdzą – „jego działanie w dobrej woli zostało opacznie zinterpretowane przez inwestora".

Rochala nie odpuścił i uzyskał pięć korzystnych dla siebie wyroków – cztery z Wojewódzkiego i jeden z Naczelnego Sądu Administracyjnego. Mimo to urzędnicy są nieugięci.

– W aktach postępowania wielokrotnie ginęły dokumenty. Utrudniano postępowanie, przeciągano, fałszowano dane, by uwiarygodnić wydawane decyzje – żali się Rochala.

Jedną z takich decyzji było naniesienie na mapy rzeki, która rzekomo płynie przez jego działkę. – Nikomu nie przeszkadzało, że zgodnie z rzeczywistością i mapami na rzece stoją wybudowane już domy – kpi architekt.

Reklama
Reklama

Dodatkowo Nadleśnictwo Miejskie wydało dokument, zgodnie z którym na całej działce rośnie las. Inwentaryzację wykonał leśnik, który wcześniej wydawał operaty uzupełniające do wyceny tej nieruchomości. W tamtych dokumentach nie stwierdził lasu, a jedynie niewielką liczbę drzew.

Na miejsce, wraz z urzędnikiem z ratusza, udali się reporterzy programu „Państwo w państwie". Nie znaleźli ani rzeki, ani lasu.

Po licznych skargach do łódzkiego Urzędu wkroczył NIK i potwierdził rażące nieprawidłowości, m.in. w Wydziale Architektury i Urbanistyki. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Architekt Jacek Rochala nabył działkę, na której chciał postawić wieżowiec mieszkalny. W 2006 roku wystąpił o warunki zabudowy. – Kupując taką działkę, znaliśmy jej przeznaczenie. Mogliśmy zbudować tam wieżowce do 11. kondygnacji – mówi Rochala. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. – W projekcie decyzji mam 11 kondygnacji, tymczasem w decyzji dostaję tylko pięć – opowiada.

Przedstawiciele łódzkiego magistratu tłumaczą, że zapis o 11 kondygnacjach to zwykły błąd urzędnika. Ten konsekwencji jednak nie poniesie, bo – jak twierdzą – „jego działanie w dobrej woli zostało opacznie zinterpretowane przez inwestora".

Reklama
Społeczeństwo
Rząd poprawi flagę, orła i hymn. Ruszają prace w ministerstwie
Społeczeństwo
Prof. Tomasz Szarota: Postać Jana Karskiego może pomóc w porozumieniu Polaków
Społeczeństwo
Kolejna reakcja na zachowanie Brauna. „Wypowiedzi antysemickie, kłamliwe i uwłaczające”
Społeczeństwo
Film o Chopinie za 180 tys. zł. Ratusz chce promować Warszawę kompozytorem
Społeczeństwo
Tomasz Lipiński: Nie chcę siać paniki, ale powinniśmy się głęboko zastanowić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama