– Na wniosek wiceministra zdrowia Cezarego Rzemka wszcząłem postępowanie wyjaśniające w sprawie odmowy przeprowadzenia zabiegu aborcji u 38-letniej pacjentki przez prof. Chazana – mówi „Rz" dr Grzegorz Wrona, rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy. I dodaje, że sprawą zajmie się członek Naczelnej Izby Lekarskiej spoza środowiska warszawskiego.
Sprawę kobiety, która w 22. tygodniu ciąży usłyszała, że dziecko nie ma części czaszki, części podniebienia, części nosa, jego mózg się nie rozwija i że cierpi na wodogłowie, opisał tygodnik „Wprost". Lekarz prowadzący miał uprzedzić, że dziecko urodzi się śmiertelnie chore i jeśli przeżyje, będzie w stanie wegetatywnym, ale rodzice chcieli konsultacji. W Instytucie Matki i Dziecka potwierdzili diagnozę i odesłali kobietę z powrotem do szpitala im. św. Rodziny na Madalińskiego. Tu przejął ją prof. Chazan. Zlecił badania genetyczne, które ostatecznie miały potwierdzić wady płodu. Po dwóch tygodniach kobieta dostała od dyrektora pismo, że nie może wyrazić zgody na wykonanie aborcji ze względu na konflikt sumienia. „Proponuję objęcie w Szpitalu opieką Pani i dziecka podczas ciąży, porodu i po porodzie. Istnieje możliwość uzyskania porady dotyczącej perinatalnej opieki paliatywnej w Warszawskim Hospicjum dla Dzieci (...)".
Prof. Romulad Dębski ze Szpitala Bielańskiego, do którego trafiła kobieta, uważa, że prof. Chazan celowo zlecał badania, by odwlec moment, w którym można legalnie usunąć ciążę. – Z medycznego punktu widzenia zlecenie badań genetycznych przy tak zaawansowanych wadach nie miało żadnego sensu. Panu profesorowi chodziło prawdopodobnie o to, by przeciągnąć ciążę do 24. tygodnia – mówi prof. Dębski w rozmowie z „Rz". I dodaje, że w każdym innym szpitalu taka ciąża zostałaby usunięta w 15-16. tygodniu. – Teraz aborcji nie można już przeprowadzić. Dziecko urodzi się z ciężkimi wadami i jedynym pocieszeniem jest to, że prawdopodobnie szybko umrze i nie będzie się długo męczyć. Poród prawdopodobnie będzie się musiał odbyć przez cesarskie cięcie, co naraża zdrowie matki i zmniejsza jej szanse na kolejną ciążę – dodaje prof. Dębski.
Sprawę Chazana będzie badał lekarz niezwiązany ze środowiskiem lekarskim stolicy
Tymczasem w oświadczeniu, które wczoraj prof. Chazan rozesłał do mediów pisze on, że osobiście nawiązał kontakt z hospicjum, które zgodziło się udzielić kobiecie pomocy. Ale zaprzecza jakoby zlecał przeprowadzenie u kobiety dodatkowych badań.