Gilotyna zamiast zastrzyku

Czy Ameryka przerzuci się na prymitywne metody kończenia ludzkiego życia?

Aktualizacja: 03.08.2014 14:25 Publikacja: 03.08.2014 10:00

Gilotyna zamiast zastrzyku

Foto: AP

Wróćmy do gilotyny – apelował sędzia federalnego sądu apelacyjnego w USA Alex Kozinski, gdy wyszło na jaw, że egzekucja skazańca w Arizonie trwała prawie dwie godziny.

Śmiercionośny zastrzyk, a właściwie kroplówka pompująca w żyły skazańca najpierw środek znieczulający, a następnie truciznę wstrzymującą funkcjonowanie głównych organów, miał być bardziej humanitarną i elegancką formą egzekucji.

Jednak błędy popełnione podczas wymierzania kary głównej w kilku różnych stanach USA podały to w wątpliwość. Znów przypomnieli o sobie przeciwnicy kary śmierci, choć badania pokazują, że egzekucje zbrodniarzy wciąż popiera około 70 procent mieszkańców USA.

Sto minut do śmierci

Do ostatniego incydentu doszło 23 lipca w Arizonie. Joseph Wood miał umrzeć o godzinie 14. Śmiercionośne substancje zaczęto mu wstrzykiwać o 13.52. Tymczasem jeszcze o 15.32, 100 minut po zaaplikowaniu zastrzyku, skazaniec jeszcze oddychał. Zmarł dopiero kilka minut później.

Dyrektor Departamentu Więziennictwa w Arizonie Charles Ryan zaprzeczał jednak stanowczo, że egzekucję spartaczono. – Zespół, w którego skład wchodził lekarz medycyny, sprawdzał podczas procedury, czy więzień był nieprzytomny i na pewno nie mógł odczuwać bólu – zapewnił.

Inaczej widzieli to prawnicy skazańca. – Widziałem mężczyznę oddychającego z wielkim trudem przez godzinę i 40 minut. Domagamy się niezależnego śledztwa – mówił adwokat Dale Baich, dodając, że chociaż dziesięć razy obserwował egzekucje, nigdy wcześniej nie widział więźnia, który umierałby przez aż tak długi czas.

Egzekucja Josepha Wooda wbiła kij w mrowisko, choć wydawało się, że w debacie nad karą śmierci wszystkie argumenty zostały już wytoczone.

Sam Wood na pewno święty nie był. Udowodniono mu, że w 1989 roku zamordował swoją byłą dziewczynę i jej ojca. Stracono go po 25 latach, gdy wyczerpały się wszystkie procedury odwoławcze, w tym próba uznania go za osobę niepoczytalną. Ostatni wniosek – o przerwanie egzekucji – prawnicy Wooda zdążyli jeszcze zgłosić w czasie procedury tracenia ich klienta. Powołali się przy tym na Ósmą Poprawkę do Konstytucji USA zabraniającą wymierzania kar „z niezwykłym okrucieństwem" (ang. cruel and unusual). Domagali się natychmiastowego przerwania egzekucji i rozpoczęcia reanimacji więźnia.  Śmierć skazańca stwierdzono dopiero w godzinę i 57 minut od chwili zaaplikowania mu pierwszej porcji śmiertelnego zastrzyku.

Ale to niejedyny kontrowersyjny wyrok śmierci wykonany ostatnio w USA. Najpierw w stanie Oklahoma 38-letni Michael Lee Wilson wyznał podczas styczniowej egzekucji, że czuje, „że jego ciało płonie", po podaniu mu jako środka znieczulającego pentobarbitalu zamiast dotychczas stosowanego tiopentalu.

Kilka dni później w stanie Ohio skazaniec Dennis McGuire żył jeszcze 26 minut po zaaplikowaniu mu śmiercionośnych substancji. Zastosowana w Arizonie mieszanka midazolamu i hydromorfonu to dokładnie takie same substancje, jakich użyto podczas wspomnianej wyżej egzekucji McGuire'a.

Już wówczas prawnicy reprezentujący rodzinę skazańca mówili o naruszeniu jego konstytucyjnych praw i narażeniu skazańca na tortury. Richard Dieter, dyrektor walczącego z karą śmierci Death Penalty Information Center, przypomniał, że jeszcze przed styczniową egzekucją lekarze ostrzegali, że czas egzekucji się wydłuży, a u skazańców wystąpią drgawki lub będą oni próbowali łapać oddech dużo dłużej niż do tej pory. W odpowiedzi na te skargi Thomas Madden, zastępca stanowego prokuratora generalnego w Ohio, argumentował, że ich klient, morderca i gwałciciel kobiety z 1989 roku, „nie otrzymał prawa do bezbolesnej egzekucji".

Tajemniczy skład

Kilka miesięcy później, 29 kwietnia, podczas egzekucji Claytona Locketta w Oklahomie, popełniono kolejny błąd, nieumiejętnie wkłuwając się w żyły w pachwinie skazańca. W rezultacie po rozpoczęciu pompowania trującej mieszanki naczynia krwionośne pękły i tłoczono płyn w ciało, a nie w żyłę skazańca. Pierwszy środek, mający go znieczulić, najwyraźniej nie zadziałał, bo Lockett wyraźnie cierpiał i ciągle oddychał. Kiedy w końcu zdecydowano się na przerwanie procedury, Lockett zdążył umrzeć, ale na atak serca. Zresztą, co dokładnie się działo w pomieszczeniu, nie wiadomo, bo służba więzienna zasunęła na 24 minuty zasłony w pokoju egzekucyjnym, odcinając go od wzroku świadków i przedstawicieli mediów. W sumie Lockett umierał przez 43 minuty od rozpoczęcia procedury. Głos zabrał wówczas nawet Biały Dom, którego rzecznik oświadczył, że egzekucji daleko było do humanitaryzmu.

Przeciwnicy kary śmierci przypominają, że w żadnej ze spraw nie przeprowadzono niezależnego dochodzenia. Gubernator stanu Arizona pani Jan Brewer, podobnie jak wcześniej jej kolega gubernator Oklahomy, zarządziła co prawda wewnętrzną rewizję procedur wykonywania kary głównej, ale nie dopuściła do śledztwa żadnych służb zewnętrznych. Jednocześnie dodała, że Wooda stracono w sposób zgodny z prawem, a według relacji świadków oraz raportów medycznych nie cierpiał, w odróżnieniu od „strasznych cierpień, na jakie naraził obie swoje ofiary oraz ich rodziny".

Eksperymentalny skład mieszanek został wymuszony przez twarde realia. Europejskie spółki farmaceutyczne produkujące specyfiki stosowane przy egzekucjach odmówiły bowiem eksportu do USA w celu wykorzystania podczas egzekucji. Dotychczas stosowane substancje (przede wszystkim znieczulający tiopental) trzeba było zastąpić nowymi. Arizona i tym razem nie ujawniła, skąd pochodziły specyfiki zastosowane podczas ostatniej egzekucji, chroniąc wizerunek firm-dostawców. Nie podano także do publicznej wiadomości informacji o kwalifikacjach personelu zajmującego się egzekucją.

Jeszcze przed wykonaniem kary Wood oraz inni więźniowie przebywający w arizońskich celach śmierci walczyli w sądzie o ujawnienie przez stan chemicznego składu śmiercionośnego zastrzyku, jaki ma w przyszłości zostać wpompowany do ich żył. Prawnicy skazańców twierdzili, że utrzymywanie w tajemnicy tych informacji narusza Pierwszą Poprawkę do Konstytucji, gwarantującą wolność wypowiedzi. Skargę oddalił jednak sam Sąd Najwyższy, zapalając tym samym zielone światło dla egzekucji Wooda.

Wspomniany  wyżej sędzia Kozinski uważa, że stosowanie w egzekucjach specyfików służących do tego, aby leczyć ludzi, a nie zabijać, graniczy z absurdem. Jego zdaniem należy wrócić do starych, sprawdzonych metod pozbawiania życia: gilotyny, krzesła elektrycznego, komory gazowej czy plutonu egzekucyjnego. „Jeśli niektóre stany oraz rząd federalny chcą nadal egzekwować karę śmierci, muszą zawrócić z błędnej drogi i wrócić do prymitywniejszych, ale pewniejszych metod egzekucji. A jeśli społeczeństwo chce, aby kontynuowano egzekucje, powinniśmy się pogodzić z faktem, że państwo dokonuje w naszym imieniu brutalnego aktu" – napisał sędzia Kozinski, który sam popiera karę główną.

Pluton egzekucyjny tylko w Utah

Nawet zwolennicy kary śmierci opowiadają się za dokładną sądową rewizją wszystkich procedur towarzyszących egzekucjom, ze szczególnym uwzględnieniem doboru substancji, które mają zakończyć życie skazańca. Sądy powinny także orzekać, czy są one zgodne z amerykańską konstytucją.

Przeciwnicy kary śmierci domagają się wstrzymania wszystkich egzekucji i wprowadzenia zasady pełnej przejrzystości procedur. Tanya Greene, doradczyni prawna Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich (ACLU), żąda wprowadzenia zakazu używania pentobarbitalu przy egzekucjach. – To eksperymentowanie na ludziach. Do tego ryzyko wolnej, bardzo bolesnej śmierci skazańca jest bardzo wysokie – dodaje.

Kara śmierci obowiązuje w USA w 32 stanach. Przewidziana jest także w prawie federalnym. We wszystkich stanach pierwszą opcją pozostaje właśnie śmiercionośny zastrzyk. Jedynie w Utah więzień może zdecydować się na pluton egzekucyjny, a w kilku stanach alternatywą może być komora gazowa.

Najwięcej egzekucji wykonuje się corocznie w Teksasie, ale na stracenie czekają dzisiaj nawet skazańcy w stanach, w których rzadko wykonuje się karę śmierci – w Connecticut i Maryland.

Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Alarmujące dane o długości życia w USA. Amerykanie będą żyć dłużej, ale nie bardzo