Siedem osób — w tym Polak — zginęło 1 kwietnia w ataku wojsk izraelskich na konwój humanitarny w Strefie Gazy. Celem ataku sił Izraela były oznaczone pojazdy organizacji humanitarnej World Central Kitchen (WCK), która dostarczała żywność dla mieszkańców Strefy Gazy (po ataku zawiesiła działalność w regionie).
Po tym, jak izraelskie wojsko zaatakowało konwój, premier Izraela Beniamin Netanjahu oświadczył, że „doszło do tragicznego wypadku, w którym siły izraelskie nieumyślnie uderzyły w niewinnych ludzi”. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zwrócił się do Izraela o wyjaśnienia w związku z atakiem, w którym zginął Polak. Sytuację zaogniły jednak wypowiedzi ambasadora Izraela w Warszawie. Jakow Liwne reagował na krytykę wojska izraelskiego po ataku na wolontariuszy w Strefie Gazy twierdzeniem, że „antysemici zawsze pozostaną antysemitami”. Z kolei w dwugodzinnym wywiadzie dla Kanału Zero nie chciał przeprosić za atak, w którym zginął m.im. Damian Soból. — Ubolewamy nad tym, co się stało, ale ważne jest to, aby zrozumieć, jak do tego doszło, co konkretnie się wydarzyło. To jest strefa wojny — twierdził. Dopiero później zmienił retorykę.