– Pieniądze lubią stabilność – zauważył ironicznie jeden z moskiewskich analityków rynku finansowego. Za to po raz pierwszy w historii socjologowie postanowili się przyjrzeć właśnie tej grupie ludzi posiadających majątki warte miliardy. Dwoje naukowców z moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomiki stworzyło ich socjologiczny portret. Do grupy zaliczono wszystkich, którzy choć raz znajdowali się na liście najbogatszych „Forbesa” od 2011 do 2021 r., w sumie 379 osób. Kim więc są ludzie posiadający np. 57 proc. wszystkich finansowych aktywów Rosji?
To oczywiście mężczyźni mający obecnie średnio 58 lat. Grupa najbogatszych stopniowo się starzeje, przede wszystkim dlatego, że bardzo mało pojawia się w niej nowych (i młodszych) osób. W ciągu ostatnich lat „nowi” stanowili jedynie ok. 3 proc. jej liczebności, a ok. dwóch trzecich znajduje się na liście najbogatszych od 2004 r. Na początku ery kapitalizmu w Rosji, w 1995 r., średni wiek 100 najbogatszych wynosił 42 lata.
Najbogatsi ludzie w Rosji. Majątek zdobyli w branży energetyczno-paliwowej, finansach i przemyśle
Przytłaczająca większość, 90 proc., ma wyższe wykształcenie zdobyte przeważnie w najlepszych rosyjskich szkołach wyższych, czyli w Moskwie lub Petersburgu (część studiowała, gdy miasto jeszcze nazywało się Leningradem). Jednak już swoje dzieci prawie trzy czwarte najbogatszych wysłało na studia na prestiżowe uczelnie zachodnie. Co trzeci obecny miliarder ukończył drugi fakultet albo zdobył stopień naukowy. Nieliczni mają wykształcenie humanistyczne, przytłaczająca większość – techniczne lub w naukach ścisłych.
Czytaj więcej
Prezydent Rosji, Władimir Putin, złożył oświadczenie majątkowe, w którym wskazuje m.in. dochody o...
Z obu rosyjskich stolic pochodzi dwie trzecie miliarderów, pozostali – z mniejszych miast, a nawet niektórzy ze wsi. Jednak wszyscy pochodzą z tzw. dobrych domów, ich rodzice zajmowali wysokie miejsca w społecznej hierarchii jeszcze ZSRR – w nauce, kulturze, systemie szkolnictwa wyższego albo przemyśle. „Ojcowie często pracowali w strukturach władzy” – zauważają autorki.