Wściekłość skrajnej lewicy w Lipsku

Skrajna lewica oskarża: władze ignorują zagrożenie ze strony prawicowych ekstremistów. I broni Liny E. skazanej za brutalne napady na neonazistów.

Publikacja: 06.06.2023 03:00

Przez dwie noce w Lipsku radykalna młodzież walczyła z policją

Przez dwie noce w Lipsku radykalna młodzież walczyła z policją

Foto: AFP

Dzielnica Connewitz na południu 600-tysięcznego Lipska, najludniejszego miasta Saksonii – landu we wschodnich Niemczech. To bastion środowisk mocno lewicowych, alternatywnych, zwanych w Niemczech sceną autonomiczną. Na dostojnych kamienicach mnóstwo kolorowych graffiti, na znakach drogowych naklejki z napisami: zakaz wstępu dla nazistów i dla policji. Ostatnio pojawiły się plakaty i banery: „Uwolnić Linę”. A wraz z nimi protesty i starcia z policją – przez kilka dni przykuwające uwagę niemieckiej opinii publicznej. Od piątku wieczór 50 funkcjonariuszy zostało rannych, z tego trzech w stopniu uniemożliwiającym służbę, zatrzymano około 50 osób biorących udział w ulicznych zamieszkach, 30 z nich trafiło do aresztu i czeka na decyzję prokuratora – wynika z niedzielnego komunikatu lipskiej policji.

Młotki i pręty

Lina E. to przywódczyni niewielkiej ekstremistycznej organizacji lewicowej, która napadała na neonazistów. 31 maja po długim procesie w Wyższym Sądzie Krajowym w Dreźnie, stolicy Saksonii, zapadł wyrok: pięć lat i trzy miesiące więzienia dla 28-letniej studentki Liny E. Na krótsze wyroki pozbawienia wolności skazano trzech współdziałających z nią mężczyzn.

Według sądu tworzyli oni grupę przestępczą. W latach 2018–2020 przeprowadzili wiele ataków na terenie Saksonii i sąsiedniej Turyngii, raniąc 13 osób, w tym dwie w stopniu zagrażającym życiu.

Czytaj więcej

Niemcy: Zjednoczeni Patrioci przed sądem

Jak pisały media niemieckie, posługiwali się zazwyczaj młotkami albo metalowymi prętami. Tabloidy takie jak „Bild” nazywały ich „młotkową bandą” albo „łamaczami kolan”. Nie wszyscy napadnięci byli neonazistami. Zaatakowali też robotnika z Lipska, bo nosił czapkę z logo firmy Greifvogel Wear, lubianej przez prawicowych radykałów.

Krew na rękach

Wyrok oburzył skrajną lewicę nie tylko w lipskim Connewitz, ale tu najbardziej. Lina E. przez kilka lat była mieszkanką dzielnicy. Zamieszki rozpoczęły się z piątku na sobotę, pojawiły się barykady, płonęły kontenery ze śmieciami, w kierunku policjantów leciały kamienie i butelki z benzyną.

Zaniepokojone władze Lipska już wcześniej zakazały zwołanej na sobotę wieczór demonstracji pod nazwą Dzień X, mającej być wyrazem solidarności z uwięzioną Liną E. Zakaz potwierdziły sądy w przyśpieszonej procedurze. W Lipsku były tysiące gości – jednocześnie odbywał się koncert gwiazdy niemieckiej estrady, a także finałowy mecz futbolowego Pucharu Saksonii.

Do miasta ściągnięto setki policjantów z innych landów, tylu funkcjonariuszy nie widziano tu od czasów protestów w ostatniej fazie istnienia NRD.

Środowiska skrajnej lewicy zebrały się jednak na demonstracji na wielkim Alexis-Schumann-Platz. Pojawiło się ponad tysiąc protestujących. Policja zablokowała cały sąsiadujący kwartał, nie przepuszczano nawet mieszkańców. Nad placem latał policyjny helikopter, a gotowe do działania czekały duże wozy z armatkami wodnymi.

„Masz krew na rękach!” – krzyczała do policjantów młodzież, ubrana zazwyczaj na czarno oraz w czarnych maskach antycovidowych na twarzy. Plakaty z czerwonym sierpem i młotem wzywały do uwolnienia „więźniów politycznych”. Skrajna lewica zalicza do nich i Linę E.

Prawe oko

Młodzież nie była chętna do rozmów z dziennikarzami. Udało mi się zadać kilka pytań działaczce lokalnego stowarzyszenia Leipzig nimmt Platz, która przedstawiając się, podała tylko imię, Irena. Stowarzyszenie, którego nazwę można dosłownie przetłumaczyć „Lipsk zajmuje miejsce”, głosi, że nigdzie w Niemczech nie powinno być miejsca dla nazistów.

– Jesteśmy tu przede wszystkim dlatego, że miasto zabroniło nam demonstrować. Protestujemy przeciw zakazowi zgromadzeń. Oczywiście ludzie tu są także dla Liny – mówi Irena. Przerywa na chwilę rozmowę, gdy policjanci w czarnych hełmach („wyglądają jak roboty”) wyłapują z tłumu jednego demonstranta, i idzie go bronić.

Hasło „Uwolnić Linę” – częsty teraz widok w dzielnicy Connewitz

Hasło „Uwolnić Linę” – częsty teraz widok w dzielnicy Connewitz

Jerzy Haszczyński

Jak wielu przedstawicieli lewicy uważa, że władze i wymiar sprawiedliwości koncentrują się na nich, łagodnie zaś traktują ekstremistyczną prawicę. – Są ślepe na prawe oko. A Niemcy osuwają się na prawo. Jest coraz gorzej – podkreśla Irena.

Lokalni politycy postkomunistycznej partii Die Linke (Lewica) bronili demonstrantów i krytykowali policję za ściągnięcie do Connewitz ciężkiego sprzętu. Szefowa federalnego MSW Nancy Faeser (z socjaldemokratycznej SPD) groziła natomiast konsekwencjami „ekstremistycznie lewicowym wandalom”. Politycy najsilniejszej w Saksonii chadeckiej partii CDU skupiali się na podziękowaniach dla policji.

Dwa ekstremizmy

Lina E. studiowała pedagogikę na uniwersytecie Halle-Wittenberg we wschodnich Niemczech (niedaleko Lipska), ale pochodzi z zachodnioniemieckiego Kassel. Jak sama twierdzi, politycznie ukształtowało ją zabójstwo dokonane w tym mieście przez terrorystów z Narodowosocjalistycznego Podziemia (NSU). NSU zamordowało dziewięć osób pochodzenia imigranckiego, głównie tureckiego. Przez wiele lat umykało odpowiedzialności, co było przedmiotem poważnej debaty. Krytykowano zwłaszcza działania agentów kontrwywiadu, którzy przeniknęli do NSU.

Lina E. uważała, że właściwą odpowiedzią na przemoc neonazistów jest skierowana przeciw nim przemoc skrajnej lewicy. Skłonnych do przemocy radykałów różnych orientacji prześwietla Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV), czyli kontrwywiad. Według jego ostatniego raportu (za rok 2021) w Niemczech było 35,3 tys. prawicowych ekstremistów, a lewicowych 34,7 tys., gotowych zaś do stosowania przemocy odpowiednio 13,5 tys. i 10,3 tys.

Czytaj więcej

Rosja próbowała stworzyć w Niemczech antywojenną koalicję. Planowano wykorzystać lewicę i AfD

Za ekstremistyczną uważana jest część mającej sporą reprezentację w Bundestagu prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec. Kilka lat temu pod obserwację trafiła nacjonalistyczna nieformalna grupa w AfD – Der Flügel (Skrzydło), co doprowadziło do jej oficjalnego rozwiązania. Co nie oznacza, że jej członkowie zmienili poglądy (a stanowili około jednej piątej w liczącej 35 tys. członków partii). Nacjonaliści z AfD są szczególnie silni w południowych landach dawnej NRD.

Miesiąc temu kontrwywiad uznał, że działalność liczącej około 2 tys. członków młodzieżówki AfD, Junge Alternative, jest niezgodna z konstytucją. Wpisał ją na listę prawicowych ekstremistów, co wiąże się ze wzmożeniem obserwacji kontrwywiadowczej.

AfD w ostatnim sondażu ośrodka INSA osiągnęła rekordowe notowania – 19 proc. Zajęła drugie po CDU miejsce ex aequo z największą partią koalicji – SPD. I zwiększyła przewagę nad współrządzącymi Zielonymi (13 proc.).

Dzielnica Connewitz na południu 600-tysięcznego Lipska, najludniejszego miasta Saksonii – landu we wschodnich Niemczech. To bastion środowisk mocno lewicowych, alternatywnych, zwanych w Niemczech sceną autonomiczną. Na dostojnych kamienicach mnóstwo kolorowych graffiti, na znakach drogowych naklejki z napisami: zakaz wstępu dla nazistów i dla policji. Ostatnio pojawiły się plakaty i banery: „Uwolnić Linę”. A wraz z nimi protesty i starcia z policją – przez kilka dni przykuwające uwagę niemieckiej opinii publicznej. Od piątku wieczór 50 funkcjonariuszy zostało rannych, z tego trzech w stopniu uniemożliwiającym służbę, zatrzymano około 50 osób biorących udział w ulicznych zamieszkach, 30 z nich trafiło do aresztu i czeka na decyzję prokuratora – wynika z niedzielnego komunikatu lipskiej policji.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Społeczeństwo
Szybko nasila się spór o aborcję w Niemczech
Społeczeństwo
Komisją Statusu Kobiet ONZ pokieruje państwo, gdzie żona ma być posłuszna mężowi
Społeczeństwo
Słowacja: Zabito niedźwiedzia. Zwierzę raniło wcześniej pięć osób
Społeczeństwo
Niemcy walczą z antysemityzmem. W teście naturalizacyjnym pytania o Izrael
Społeczeństwo
Rosja po zamachu terrorystycznym. Prezydent swoje, naród swoje