Wyrok Sądu Najwyższego to pokłosie sprawy 6-letniej dziewczynki, która wróciła do domu z licznymi siniakami na ciele, po tym jak została ukarana przez nauczyciela. Dziewczynkę ukarano w ten sposób za brak pracy domowej.
Skutki orzeczenia mogą być rewolucyjne - dotychczas stosowanie kar cielesnych wobec dzieci było w Zimbabwe elementem procesu wychowawczego - informuje korespondentka BBC z Harare. Część rodziców zdążyła już skrytykować orzeczenie. Chwalą je natomiast obrońcy praw dzieci, którzy twierdzą, że taki wyrok powinien zapaść już dawno.
Matka 6-latki, od której zaczęła się cała sprawa, Linah Pfungwa, twierdzi, że jej dziecko zostało brutalnie pobite gumowym wężem przez nauczyciela. - Miała siniaki na plecach, pojawiły się problemy ze snem - powiedziała w rozmowie z lokalną gazetą.
- Umieściłam zdjęcia córki na WhatsApp - i wtedy okazało się, że inne dzieci też były bite - dodała.
W skardze do sądu Pfungwa napisała, że dzieci nie powinny być ofiarami żadnej formy przemocy. Dodała, że kary cielesne naruszają prawa dzieci wynikające z konstytucji Zimbabwe.