Po latach krytyki, ulicznych protestów, setkach pozwów sądowych oraz dziesiątkach ekspertyz sprawa trafiła w końcu do trybunału. Chodzi o wzbudzający od lat ogrom emocji abonament radiowo-telewizyjny. Przez dwa dni, do czwartku, trybunał słuchać będzie argumentów przeciwników abonamentu. Na werdykt czekają z niecierpliwością całe Niemcy.
Obowiązkowy abonament w obecnej formie funkcjonuje od pięciu lat. Każde gospodarstwo domowe, bez względu, czy ma odbiorniki czy nie, jest obciążone opłatą 17,5 euro miesięcznie. Ściągalność tych pieniędzy działa jak szwajcarski zegarek i do kasy publicznych nadawców wpływa co roku 8 mld euro.
Nie podoba się to obywatelom. Jak wynika z sondażu instytutu INSA sprzed dwu lat, 69,4 proc. z nich opowiada się za zniesieniem abonamentu. Za jego utrzymaniem było jedynie 12,6 proc.
Do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego wpłynęła ponad setka skarg kwestionujących zgodność abonamentu z konstytucją. Począwszy od tego, czy zatwierdzający wysokość abonamentu szefowie rządów landowych mają do tego prawo. Jest wiele innych zarzutów dotyczących np. rzekomej dyskryminacji osób posiadających więcej mieszkań, z których nie korzystają, ale płacić muszą.
Firma Sixt zajmująca się wynajmem samochodów udowadnia, że opłata w wysokości 5,83 euro miesięcznie za każdy z posiadanych przez nią 50 pojazdów jest absurdalna, gdyż jej klienci już i tak płacą abonament. – Nie potrzeba nam 100 programów publicznych mediów – argumentuje autor kolejnej skargi konstytucyjnej.